Historie z lamusa
„Z życia Rusinów w Galicyi”
czyli trzy relacje prasy krakowskiej z miasta Przemyśla
„Jeżeli pierwszem przykazaniem mądrości jest, jak powiedział mędrzec grecki: „poznaj samego siebie” – to drugiem napewno: „poznaj innych”. Poznanie siebie i poznanie innych składa się na sumę znajomości świata, a tem samem umiejętności życia na nim. Tyczy się to zarówno jednostek, jak całych społeczeństw i narodów. Wiele uprzedzeń, wstrętów, nieprzyjaźni ma swe źródło w nieznajomości człowieka czy społeczeństwa, do którego je żywimy. Poznanie umożliwia współżycie, więc poznanie to jest konieczne tembardziej dla tych, którzy żyć obok siebie są zmuszeni.”
Tymi słowami rozpoczął autor materiału pt. „Z życia Rusinów w Galicyi” swoją relację z „uroczystości Szewczenki” jaka odbyła się w Przemyślu w 1914 roku , w setna rocznicę urodzin poety. Dalej pisał co następuje: „Polakom, zwłaszcza pozagalicyjskim, życie Rusinów mało jest znane; nawet Polacy z Galicyi, głównie zachodniej, słabe dość o niem mają pojęcie. A tymczasem z jednej strony ruski lud, malowniczy, poetyczny zasługuje na to ze wszech miar; z drugiej godny jest zainteresowania bliższego intenzywny rozwój ruskiego społeczeństwa w Galicyi, jego dążenie do zdobycia kultury, do osiągnięcia wyższego poziomu cywilizacyjnego.”
Z pewnością słowa powyższe celnie oddają brak znajomości „kultury ruskiej” wśród polskiego społeczeństwa nie tylko w początkach ubiegłego stulecia. Przemyskie polskojęzyczne gazety owego czasu mało poświęcały uwagi życiu społecznemu Rusinów, zadowalając się często jedynie skromnym odnotowaniem uroczystości jakie miały miejsce w samym mieście. I tak na przykład setna rocznica urodzin „(…) wielkiego poety ludowego, Tarasa Szewczenki, szczególnie donośnem odbiła się echem w całej Galicyi”, choć gazety lokalne mało poświęciły jej miejsca. Krakowskie „Nowości Ilustrowane” nie tylko zdały relację z głównych obchodów jakie odbyły się we Lwowie, ale również odnotowały majowe uroczystość w Przemyślu.
„Zjechały z okolic do Przemyśla – pisała gazeta – na dzień obchodu „Sicze”, „Sokoły” ruskie piesze i konne, straże pożarne i inne stowarzyszenia. Odbyła się msza polowa, przemówienia, koncert, poświęcenie sztandaru „Sokoła” ruskiego w Przemyślu, a potem wszystkiem wielki pochód – przez miasto.” Na jego czele jechał na koniu z buławą w ręku poseł Włodzimierz Zahajkiewicz, który za kilka lat odegra miał istotna rolę w sporze polsko-ukraińskim o Przemyśl. Już wówczas „Ziemia Przemyska” z uwagą odnotowała doskonałą organizację społeczności ukraińskiej („Manifestacja ta była objawem solidarności i zdolności mobilizowania ukraińskich mas, które są godne zastanowienia.”) i utyskiwała na marazm panujący wśród polskiej społeczności miasta nad Sanem. Krakowski periodyk zamieścił oczywiście również zdjęcia ze wspomnianych uroczystości i chociaż są one obecnie dostępne w dość lichej jakości, dają jako jedyne, wyobrażenie o tym co się wówczas w Przemyślu działo.
Trzy lata wcześniej odbyła się w Przemyślu inna uroczystość, którą również odnotowały „Nowości Illustrowane”, a która w lokalnej prasie polskojęzycznej pozostała prawie nie zauważona. Oto 6 listopada 1911 roku mijała setna rocznica urodzin innego ukraińskiego poety – księdza Mariana Szaszkiewicza.
„W Przemyślu obchodzono w dniu 5 listopada rocznicę tę uroczystem nabożeństwem w katedralnej cerkwi, które w asystencyi licznego kleru celebrował ksiądz biskup Czechowicz. Po nabożeństwie dokonał J.E. biskup odsłonięcia i poświęcenia pomnika poety, umieszczonego w katedrze.” Warto wspomnieć, że „pomnik” ten został wykonany w przemyskiej pracowni Ferdynanda Majerskiego. „Tegoż dnia – pisała dalej krakowska gazeta – zastępca burmistrza adwokat dr. Niemczycki dokonał otwarcia jednej z ulic w Przemyślu, którą reprezentacja miejska ochrzciła nazwiskiem poety, dając tem dowód sympatyi i szacunku dla poety bratniego narodu” i wówczas to ulica Gliniana stała się ulicą Szaszkiewicza. Następnie kilkutysięczny pochód przeciągnął ulicami miasta na górę zamkową gdzie miał przemawiać nie kto inny jak – poseł W. Zahajkiewicz.
Sam pochód przez miasto miał podobno wywrzeć dość pozytywne wrażenie na oglądających go przechodniach, a dzięki wzmiance w gazecie „Nowy Głos Przemyski” wiemy również o pozostałych elementach uroczystości. W „Domu Narodnym” miała dać koncert Salomea Kruszelnicka – primadonna opery La Scala w Mediolanie. Poza Kruszelnicką wystąpiła również z koncertem fortepianowym panna Ciepanowska oraz chór męski pod batutą ks. Pasiczńskiego. Z tych ostatnich wydarzeń nie mamy niestety jakichkolwiek fotografii. Jest za to zdjęcie przed cerkwią katedralną, które już samo w sobie jest godne uwagi.
Na zakończenie warto przytoczyć notatkę z „Nowości Illustrowanych”, która dotyczy święta Jordanu jakie się odbyło w Przemyślu w 1912 roku. „ W obrządku greckim jest zwyczaj, że (…) w każdej miejscowości, w obecności wszystkich miejscowych dygnitarzy odbywa się uroczyste poświęcenie wody. Akt ten ma być pamiątką chrztu Chrystusa w rzece Jordanie. W dawnych czasach wodę Jordanu posyłano z Palestyny na dwory królewskie, aby nią dokonywać chrztu dzieci królewskich. Obecnie cześć dla wód Jordanu zachowała się jeszcze w formie ceremonii religijnych, które – jak zawsze – tak i w tym roku odbyły się z wielką uroczystością we wschodniej Galicji. W Przemyślu ceremonii Jordanu dopełnił ks. biskup Czechowicz, poświęcając wody Sanu. W uroczystości wzięło udział okoliczne duchowieństwo, władze, wojskowość oraz tłumy ludności ruskiej.”
Oczywiście, nasza lokalna prasa, zazwyczaj również odnotowywała na swoich łamach święto Jordanu jakie odbywało się każdego roku w Przemyślu. W 1901 roku „Echo Przemyskie” pisało o obecności na uroczystości kompanii 45. p.p. oraz panującym tam „wzorowym porządku”. W roku 1904 ta sama gazeta informowała, iż w procesji i uroczystym poświęceniu wody „wzięli udział przedstawiciele władz rządowych i autonomicznych”. Również w roku 1910 wspomniano o obecności na święcie Jordanu (na nabożeństwie i w obrzędzie święcenia wody w Sanie) przedstawicieli władz rządowych i wojskowych. Zdawałoby się więc, że powaga tego święta niczym nie może zostać zakłócona. Czasy jednak się zmieniały. Rosło napięcie między dwoma społecznościami, aż w roku 1936 doszło w Przemyślu do dość niezwykłej sytuacji, gdy hierarchowie Cerkwi odmówili udziału w święcie Jordanu organizowanym dla żołnierzy przemyskiego garnizonu.
O tym jednak napiszemy innym razem.
(opr. M. Pietrzak)
Od blisko roku, Przemyskie Historie.pl starają się przybliżać mieszkańcom Przemyśla historię ich pięknego miasta. Jeśli choć trochę podoba Ci się to co robimy – POLUB NAS na Facebooku
HISTORIE Z LAMUSA: pozostałe posty