Wielkanoc w dawnej Polsce i Galicji
czyli trochę zapomniane zwyczaje
Niedziela Palmowa, rozpoczynająca Wielki Tydzień, to czas liturgicznego przypomnienia triumfalnego wjazdu Jezusa Chrystusa do Jerozolimy. W dniu tym niemal wszyscy udawali się do kościołów święcić wcześniej przygotowane palmy. Po powrocie z kościoła poświęcone palmy wkładano za ramy świętych obrazów, aby chroniły dwór i jego mieszkańców przed nieszczęściem. Palono je dopiero przed nadejściem kolejnej Wielkanocy. Często w klasztory i szkółki parafialne wystawiały widowiska pasyjne, przygotowywały wierszowane opowieści o ukrzyżowaniu Chrystusa oraz recytowały krótkie wiersze o Wielkim Poście i wielkanocnych stołach.

Kwietna niedziela (1877 r.). Rys. E. M. Andriolli.
Szczególnym dniem Wielkiego tygodnia był Wielki Czwartek. Tradycyjnie rodzina gromadziła się na kolacji upamiętniającej Ostatnią Wieczerzę. Rozpoczynało ją odczytanie przez pana domu fragmentu Ewangelii według św. Jana, opisującego Ostatnią Wieczerzę. W Wielki Tydzień odwiedzano ubogich i chorych, którym udzielano wsparcia. W Wielki Czwartek, odprawiano rytuały oczyszczające duszę i odpędzające zło. Duszę oczyszczano poprzez kąpiel w rzece lub stawie, a zło odpędzano hałaśliwymi kołatkami. Biegano po ulicach i hałasowano, odstraszając w ten sposób demony. W kościołach odbywała się ceremonia obmywania nóg dwunastu starcom.
Od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty milczały dzwony kościelne, które zastępowano kołatkami. Poza tym duchowni odprawiali wieczorami nabożeństwo, podczas którego wierni modlili się przy 15 zapalonych świecach. Każdą święcę wygaszano po kolei po przeczytaniu jednego z czternastu psalmów. Ostatnia świeca płonęła do końca, choć niekiedy gaszono ją na znak śmierci Jezusa.

Wielkanoc; z: „Tygodnik Ilustrowany” 1868, nr 15
Lwowski „WIEK NOWY” tak pisał o pierwszym dniu Triduum Paschalnego: „Wszystkie obrzędy kościelne Wielkiego Piątku w świątyniach Pańskich odprawiane, najwymowniej przypominają nam dramat straszny, jaki w dziejach świata tego się dnia rozegrał, zbrodnię największą, bo bogobójstwa. Kapłan w szaty kolom czarnego przybrany przychodzi do ołtarza, obnażonego i wszelkiej ozdoby pozbawionego i w niemej niejako boleści pada na twarz swoją i tak krzyżem leżąc, rozpoczyna w milczeniu nabożeństwo dnia togo. Wreszcie po niejakiej chwili przystępuje do ołtarza. Po odśpiewaniu dwóch, lekcy i i pasy (według Św. Jana), uroczyście śpiewa modlitwy za wszystkie stany, za świat cały, nie wyłączając żydów i pogan nawet, wreszcie następuje rzewny nader i piękny obrzęd adoracyi krzyża, kapłani z ludem przystępują do uczczenia i ucałowania krzyża, potrzykroć klękając i tę modlitwę odmawiając: „Kłaniamy Ci się Chryste i błogosławimy Tobie, iżeś przez Twój święty Krzyż świat odkupić raczył!” Tymczasem zapalają się świece na ołtarzu, a chór śpiewa przenikającą duszę i do łez wzruszające „Improperia'(…)
Po przeniesieniu Najświętszego Sakramentu z Ciemnicy do ołtarza, następuje Msza, zwana „Liturgią naprzód poświęconych darów“. Po odprawieniu Liturgii, następują nieszpory, wreszcie procesyonalne przeniesienie Najświętszego Sakramentu do “Groba“ wśród śpiewu rzewnej antyfony: „Oddalił się nasz pasterz” i t.d.”
(“WIEK NOWY“ Nr. 828 z dnia 1 kwietnia 1904.)

Święcenie Wielkanocne na wsi, Kłosy 1884 nr. 980
„A oto – pisała dalej lwowska gazeta – garść zwyczajów i wierzeń ludowych, związanych a tym dniem. W Wielki Piątek, podobnie, jak w dzień poprzedni, w pewnych okolicach już przed świtem lud się myje i kąpie dla zdrowia, oraz na pamiątkę, że tego dnia Pan Jezus udając się na Górę Oliwną, przechodził przez Cedron. Kto tego dnia wstanie najwcześniej, rózgą bije jeszcze leżących w łóżkach, mówiąc: „Pamiętaj, że masz Boże rany“. Przed wschodem gdzieniegdzie okadzają także bydło święconemi ziołami, aby w ciągu roku nie chorowało. Przez cały tydzień gospodynie zbierają śmietankę, z której w Wielki Piątek robią masło do święcenia. Masła tego nie solą, lecz przechowują je jako lekarstwo dla domowników i bydła, szczególniej skuteczne na rany. Po oświeceniu dodają do niego słoniny i żółtka święconego, przetapiają to wszystko i zlewają do garnka. Używają tej maści, gdy krowy chorują na wymioną, lub gdy je „urzeknie złe oko“.
Wczas rano niektóra gospodynie starannie zamiatają cały dom, izbę, sień i komorę i wynoszą śmieci daleko, aby z niemi wszelkie robactwo chatę opuściło. Gospodarze zaś przed śniadaniem z gałązek wierzbowych, okrytych baziami, robią krzyżyki, zanoszą w pole i zatknąwszy po krzyżyku na każdym kawałku swego pola, obsianego zbożem, odmawiają pięć pacierzy do pięciu ran Chrystusowych. Jeżeli taki krzyżyk się przyjmie i wypuści listki, to znaczy, że temu, co go zatkał, sądzone długie życie, albo też ma to być dowodem, że człowiek ten posiada łaskę Bożą. Inne krzyżyki gospodarze lub parobcy zatykają nad drzwiami do sieni, do stajni, a poodrywane z nich bazie rzucają do jarego zboża, przeznaczonego do zasiewu.
Jeżeli Wielki Piątek i Wielka Niedziela są pogodne, to lud wróży z tego mokry rok, a jeśli w te dni deszcz pada, rok ma być suchy. W pewnych okolicach do stanu pogody w Wielki Piątek przywiązane są następujące przysłowia: „Jeśli w Wielki Piątek mróz będzie siana wóz; jeśli rosa, będzie sia na do nosa”. — „Jeśli w Wielki Piątek śnieg, deszcz, albo rosa, wtenczas nasiej chłopie dużo prosa”
(“WIEK NOWY“ Nr. 828 z dnia 1 kwietnia 1904.)
W Wielki Piątek i Wielką Sobotę tradycyjnie organizowano kwestę wielkotygodniową – damy z towarzystwa zasiadały w kościołach w pobliżu grobów Chrystusa, by zbierać datki na wybrane cele dobroczynne od oglądających groby. W gazetach informowano z wyprzedzeniem, które z pań będą kwestowały, gdzie i na jaki cel. Kwesta wielkotygodniowa była wydarzeniem nie tyle religijnym, co towarzyskim. Liczyło się, w jakim kościele się kwestuje, w jakim towarzystwie, kto się pojawi, by zostawić datek, itd.

Święcone, Michała Elwira Andriollego, 1893 r. (z: Gloger, Rok polski …, Warszawa, 1900 r.)
Jeszcze późnym wieczorem w Wielką Sobotę lub wczesnym rankiem w Niedzielę Wielkanocną gromadzono się w kościele na rezurekcję. Procesji idącej wokół kościoła towarzyszyły głośne wystrzały na wiwat Zmartwychwstałego Chrystusa. W czasach staropolskich rezurekcje w miastach odbywały się już w Wielką Sobotę wieczorem lub o północy, na wsiach zaś – w Wielką Niedzielę o świcie. Dopiero w XX w. ustaliła się tradycja odprawiania rezurekcji o świcie w Wielkanoc. Po procesji rezurekcyjnej wszyscy prędko ruszali do domu, niecierpliwie wyczekując świątecznej biesiady. W niektórych regionach Polski odbywały się jedyne w swoim rodzaju wyścigi furmanek i zaprzęgów wracających do domu możliwie najszybciej. Stół zastawiony w sobotę był gotowy do wystawnego śniadania, które rozpoczynano od dzielenia się jajkiem. Staropolski zwyczaj nakazywał dzielić się jajkiem ze wszystkimi, toteż nie pomijano również służby. W południowych regionach Polski obowiązkowo spożywano jeszcze laskę surowego chrzanu, co miało przez cały rok chronić przed bólem brzucha, zębów, kaszlem i katarem oraz stanowić dodatkowe wyrzeczenie przed czekającą wszystkich ucztą.

Wielki Tydzień na wsi w Galicyi; z: „Kłosy” 1882, nr 875
Podczas gdy pierwszy dzień świąt należał zwykle do najbliższej rodziny, Wielkanocny Poniedziałek był dniem odwiedzin znajomych i dalszych krewnych. Prawdziwą uciechę miały dzieci, gdyż było to święto Śmigusa-Dyngusa. „Lud wiejski – pisał Zygmunt Gloger – trzymający się wiernie starego zwyczaju, w dniu tym wyprawia sceny pocieszne a mianowicie około studzien. Parobcy od rana gromadzą się, czatują na dziewki idące czerpać wodę i tam porwawszy miedzy siebie ofiarę, leją na nią wodę wiadrami, albo też po prostu zanurzają w stawie, niekiedy w przerębli, jeżeli lód jeszcze trzyma.” Każda dziewczyna pragnęła zostać w ten wczesnowiosenny dzień przemoczoną „do nitki”, świadczyło to bowiem o jej powodzeniu u chłopców. We Wtorek Wielkanocny zamieniano się rolami i teraz dziewczyny oblewały wodą chłopców.
W drugi dzień świąt – jak wspomina Arkadiusz Bednarczyk – w niektórych miejscowościach obchodzono tzw. Emaus. Po swoim Zmartwychwstaniu Jezus w drodze do Emaus spotkał dwóch swoich uczniów, przez których nie został rozpoznany: „Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali” (Łk 24,14-16). I właśnie na pamiątkę tej biblijnej historii pojawiała się w Europie, także w Polsce, tradycja urządzania w drugi dzień świąt wielkanocnych wycieczek wozami do kościoła do sąsiedniej wsi, przy których stawiano kramy odpustowe z różnościami. Dziś zwyczaj ten zachował się w Polsce właściwie jedynie w Krakowie na Zwierzyńcu.
(opr. M.P.)

Śmigus-dyngus na rysunku z książki „Rok polski” Z. Glogera

Śmigus. Drzeworyt sztorcowy Henryka Kublera według wzoru Franciszka Kostrzewskiego, 1862
Pozostałe posty z TEMATÓW GALICYJSKICH: