Koronacja obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej
– Kalwaria Pacławska 1882 (cz. II)
czyli uroczysta procesja z Cudownym Obrazem
140 lat temu, w sierpniu 1882 roku, miała miejsce na Kalwarii Pacławskiej niezwykła uroczystość. Po przeszło 200 latach od swojego przybycia w to miejsce został koronowany, cudami słynący, obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej. „Była to uroczystość tak wspaniała, tak rzewna i radosna, że każdy, kto w niej uczestniczył – zapewniał po długich latach „Przewodnik po dróżkach w Kalwarii Pacławskiej” –do dziś z uniesieniem o niej opowiada.” Poniżej zamieszczamy drugą część materiału poświęconego temu wydarzeniu, będąc jednocześnie mocno przekonanymi, że to z jego uczestnikami „łączy nas historia”.
***
Cudowny obraz
Kalwaryjski obraz Matki Bożej, jak powszechnie wiadomo, znajdował się pierwotnie w kościele franciszkanów w Kamieńcu Podolskim. Już wtedy otaczała go sława cudowności, choć ponoć sławniejszym był znajdujący się w tym samym kościele obraz św. Antoniego. Gdy w 1672 roku Turcy złupili miasto, kościół franciszkanów został zamieniony w stajnie i magazyny. Obrazy prawdopodobnie zostały na miejscu, gdyż uchodzący zakonnicy z niewiadomych przyczyn nie zabrali ich ze sobą. Podobno ostatni komendant turecki komendant twierdzy kazał spalić kościół wraz z obrazem św. Antoniego, gdyż wcześniej obraz miał się Turkom dać sporo we znaki. A co z obrazem Matki Bożej? Ano, pojawił się on kilka lat później – w 1679 roku – w Kalwarii Pacławskiej pod Przemyślem, czy jak to wówczas określano w Kalwarii koło Dobromila. Co działo się z cudownym obrazem między 1672 a 1679 dokładnie nie wiadomo, ale już w sześć lat po pojawieniu się na Kalwarii miał zdarzyć się za jego sprawą w 1685 roku pierwszy z cudów. Wówczas to, „(…) wypadkiem wszczęty pożar otoczył był całe zabudowanie i wielkiem niebezpieczeństwem kościołowi zagrażał, przez odśpiewanie Antyfony przed ołtarzem Matki Boskiej (…) kościół ocalał i służący fundatora, nazwiskiem Radwański, który z ludźmi gasił ogień na dachu kościelnym, przez nieostrożność lecąc już z wierzchu na dół po dachu, przez wezwanie Matki Boskiej na ratunek, w jednej chwili na gwoździu od gonta zaczepiony, życie uratował”. *
Vera effigies imaginis B V Mariæ Gratiis et Miraculis Claræ Existentis in Monte Calvariæ Paclaviensisin Terra Premisliensi Ord Mnor SP Francisci; akwaforta z 1768 roku (najprawdopodobniej najstarszy zachowany wizerunek obrazu z Kalwarii Pacławskiej/źródło Polona)
Co prawda już w czasach kamienieckich obraz otoczony był sławą cudowności, ale na Kalwarii Pacławskiej sława obrazu jeszcze bardziej wzrosła i do końca XVIII wieku zanotowano 50 cudów. Większa część z nich opisana została w dokumencie przesłanym do Watykanu. Znalazł się w nim wspomniany cud z roku 1685, jak również drugi z 1687 roku, gdy to niejaki „Szymon Tuchowski, rodem z Kalwaryi zeznał pod przysięgą”, że będąc już „przez kilkanaście tygodni na nogi tak dalece osłabionym, że (…) tylko za pomocą kul i szczudeł raczkował po ziemi” przed Obrazem MB został ozdrowiony.
W 1716 roku „pewna Pani i obywatelka z ziemi Sanockiej przyjechawszy tu z dzieckiem kaleką, które przez siedem lat, ani mówiło, ani na nogach chodziło: ofiarowane przeto do M. Boskiej Kalwaryjskiej i przed ołtarzem położone, podczas mszy św. Na tegoż intencją mianej, już na podziw mówić, na piastunkę wołać, potem wodą święconą obmyte, o własnej sile chodzić poczęło i zdrowe ze swą matką powróciło.” Poświadczył o tym pod przysięgą świadek naoczny „p. Jezierski skarbnik Łubowski”.
W jakiś czas potem „Jędrzej Krzyżanowski mieszczanin z Sambora, będąc od złego ducha opętany, i srodze przezeń trapiony, gdy przez opór łańcuchem okuty, z wielką nader trudnością przyprowadzony był do kościoła, po ukończonym Exorcyzmie, za pomocą Najśw. Maryi Panny przy zupełnym zdrowiu do domu powrócił w r. 1740.” Podobnież pewnego „obywatela syn, student z Przemyśla przez szatana opętany i niedający nikomu do siebie dostąpić, gdy powiązany przyprowadzony był przed ołtarz Najświętszej Panny, po dopełnionym exorcyzmie w czasie mszy św. Przy zgromadzeniu ludu, cudownie uleczony został w r. 1747”.
Z kolei „Szlachetna Elżbieta, córka obywatela Kazimerza Pawlikowskiego, więcej niż pół roku na jedno oko nic nie widząc, ofiarowana do Matki Boskiej w Kalwaryi, w krótce wzrok otrzymała w r. 1752.” W roku 1754 natomiast „Helena Radwańska gr. kat. obrządku, mieszczanka z Mościsk, straciła mowę i przez cztery tygodnie nic mówić nie mogła; ofiarowana do Matki Boskiej Kalwaryjskiej, za Jej przyczyną odzyskała dar mowy”.
Cóż jednak przytaczać przykłady z ludu pobożnego zaczerpnięte, gdy o cudowności obrazu na Kalwarii zaświadczali również Izraelici!!!
Pocztówka z albumu wydanego z okazji 50-lecia koronacji obrazu Matki Boskiej Kalwaryjskiej w 1932 r.
I tak, „pewna żydówka nazwiskiem Helowa, żona kupca sklepu bławatnego z Dobromila, powracając resztką niesprzedanego towaru do domu, a przewożąc się na wozie końmi przez strumień Wiar, czyli tak zwany Cedron, u podnóża góry Kalwaryjskiej płynący, gdzie zaledwo wjechał był woźnica do rzeki, ale bystra podówczas wezbrana woda, uniosła rozerwany wóz; wskutek czego wypadła żydówka z wozu do wody, i porwana prądem, kilkukrotnie zanurzona w wodzie tonąc, już za zgubioną się być uznawała. W tej stanowczej chwili wpada jej na myśl kościół Kalwaryjski, wzywa na ratunek Matkę Boską, której wsławione cuda i niewiernym Żydom tajne nie były; i nad podziw widzi w tym momencie nad głową swoją w pośród bałwanów wezbranej rzeki unoszący się obraz Bogarodzicy, w który wlepiwszy oczy, wizerunek czyli postać jego, dobrze w wyobraźni swojej zachowała, odzyskawszy przezeń cudownie uratowane życie.
Wkrótce po tem wypadku na Kalwaryę przybyła, aby zwyczajem katolików, za otrzymane dobrodziejstwa podziękowanie złożyła; – a gdy ją wreszcie na usilne prośby do kościoła puszczono i przed ołtarz Bogarodzicy astawiono; jakże zdziwioną i mocno przerażoną została, gdy w tymże cudownym obrazie poznała ten sam wizerunek Matki Boskiej, która unosząc się nad nią (…) od zatonienia ją cudownie wyratowała (…).
W dowód swej wdzięczności ku tej przeczystej Pani, rok w rok dopokąd żyła, różne ofiary do kościoła przysyłała (…) aż do czasu spalenia kościoła w r. 1858”, czyli przez lat ponad pięćdziesiąt, gdyż jej cudowne uratowanie miało miejsce „w roku 1802 w czasie urzędowania Feliksa Osadzińskiego”.
Pocztówka z albumu wydanego z okazji 50-lecia koronacji obrazu Matki Boskiej Kalwaryjskiej w 1932 r.
Te i inne rozliczne cuda miały miejsce w czasie pierwszych 120 lat pobytu cudownego obrazu na kalwaryjskiej górze. W pierwszej połowie wieku XIX „aktywność” obrazu zdecydowanie zmalała i dopiero w drugiej połowie wieku zaczęto odnotowywać nowe zdarzenia, którym przyświecała aura cudowności. Chodzi głównie o dwa pożary z 1855 i 1862 roku, które dotknęły klasztor i kościół franciszkanów na Kalwarii. W obu przypadkach wnętrze kościoła w jakiś cudowny sposób ocalało. W tym samym czasie zanotowano trzy nowe cuda, z których pierwszy miał miejsce w 1858 roku, drugi w roku 1862, trzeci zaś w roku 1863.
Wraz z rosnącą sławą cudownego obrazu i ożywieniem kultu pojawiła się wśród zakonników myśl o przeprowadzeniu koronacji obrazu. Opracowano więc historię cudownego obrazu i wraz z odpowiednią prośbą, o której mowa była już w części pierwszej, skierowano do kapituły watykańskiej, gdyż „ (…) od trzech wieków – jak przekonywał na Kalwarii w dzień koronacji ks. sufragan Łobos – przywilej do koronowania obrazów odznaczonych cudownością przez władze kościelne sprawdzoną, przysłuża z woli papierzów Rzymskich kapitule Watykańskiej”. Znamienną jest rzeczą, że ks. Łobos wspomnieć miał o fakcie ofiarności wiernych, która „sprawiła korony”, co w owym czasie nie było rzeczą powszechną.
***
Koronacja i uroczysta procesja czyli ciąg dalszy listu z Niżankowic
Jeszcze w tym samym dniu kiedy na Kalwarię przybył biskup przemyski i korespondent tygodnia „San”, „(…) wyniesiono obraz na barkach kapłanów i ks. Sufragana, i umieszczono go na wysokiej estradzie opartej wysoko na froncie kościoła”. Wokół panowała podniosła atmosfera i wszyscy wyglądali dnia następnego, kiedy to obraz miał być koronowany. O tym, co było dalej pisał tygodnik „San” w nr. 35 z 27 sierpnia 1882 roku.
Otóż w tym samym dniu „(…) ludzie jacyś przynieśli wieść o nastąpić mającej się rzezi i spaleniu Kalwaryi do szczętu. (…) biegnę – pisze w swym liście korespondent Sanu – do znajomego żandarma i dowiaduję się, że agenci świętojurcy rozpuszczali te wieści tydzień naprzód po wioskach i karczmach, aby tym sposobem lud ruski odwieść od pielgrzymki na Kalwaryę. (…) jedna z sąsiadek naszych kazała stać koniom zaprzężonym, a dwie inne drżały i płakały aż się trząsłem ze złości. Poczciwi żandarmi dopiero zapewnieniami swemi, że całą noc chodzą i czuwają, zdołali jakoś uspokoić te nerwowe istoty.”
Na szczęście nie wszyscy dali wiarę tym okropnym pogłoskom i tłumnie uczestniczyli w pokazie sztucznych ogni, które „spalone zostały, przy nabożnych pieśniach przez tysiące ludu śpiewanych. X.X. Biskupi z duchowieństwem stali na estradzie przy cudownym obrazie Matki Boskiej , a masy pielgrzymów, którzy podobnych sztuk nie widzieli, pokryły każdą piędź ziemi i wszystkie drzewa i dachy. Podziw, który objawiali na widok świateł elektrycznych i rac puszczanych, był dla mnie ciekawszym od samych fajerwerków.”
Kościół Franciszkanów w Kalwarii Pacławskiej (fot.D. Leopold/ zakładu fotograficzny w Stryju ok. 1890)
Nadszedł w końcu dzień koronacji. Słońce jak na rozkaz Boży zajaśniało ślicznie, a zieleń szmaragdowa lasów w całej piękności umaiła górę kalwaryjską.” Nie dziw więc, że wszystkie uroczystości tego dnia odbywały się nie w kościele lecz na placu przed nim.
„ Rano o 7mej zrobił się ruch na estradzie przed ołtarzem, na którym umieszczony był obraz cudowny, i ujrzeliśmy księdza Biskupa koronat ora wśród licznej asystencyi przystępującego do Mszy św. śpiewanej. Trudno zapomnieć tak wspaniałej celebry. Po tej celebrze wyszedł ks. Sufragan ze Sumą o 9tej godzinie, przy której także liczne duchowieństwo asystowało, a lud zgromadzony śpiewał przy organie pieśni na cześć Matki Boskiej. Po niej wstąpił sam Koronator Biskup na ambonę stojącą pod rozłożystą lipą i z osobliwą wymową przedstawił cel swego przybycia i nabożeństwa tak uroczystego (…).” Wkoło zaś ambony „nieustanne falowanie ludu tysięcznego” można było widzieć, gdzie „łzy i westchnienia” wznosiły się co chwila.
„Po kazaniu (…) udali się ks. ks. Biskupi na estradę, i tam po modlitwach łacińskich, włożył ks. Biskup Solecki koronę na obraz Matki Boskiej i Pana Jezusa, poczem zaintonował pieśń: Pod Twoją obronę, i zaraz zdjęto obraz, zniesiono po schodach z estrady na dół, gdzie ks. ks. Biskupi z innymi kapłanami podnieśli go, i czas jakiś nieśli w procesyi. Potem przystąpili ks. ks. Franciszkanie do niesienia obrazu, po nich mieszkańcy Kalwaryi Pacławskiej, po tych włościanie. Tak wszystkie stany, bo i pan Marszałek Przedzymierski z panami sąsiadami swymi mieli udział w niesieniu tego skarbu, na przemian dźwigali go w pochodzie wspaniałym, muzyka przygrywała pieśni, które lud śpiewał (…). Zdawało się, że niebiosa nam wtórują, gdyż i ja z moją żoną śpiewaliśmy aż miło (…). Za to ogromnie urosłem w opinii mej magnifiki, i daję słowo honoru, że już ani razu nie dostanę złej noty w jej katalogu.”
„Po długiej processyi stawiono obraz cudowny w ołtarzu bocznym kościoła, gdzie dawnej był umieszczony, a potem zaproszono mię do stołu, ustawionego w czworoboku dziedzińca klasztornego. Ks ks. Biskupi acz zfatygowani wyglądali jak tryumfatorowie po boju rozpromienieni. Duchowieństwo chociaż już znać było na niem trudy z kilkudniowej pracy i z niewyspania wskutek śpiewów całonocnych ludu koczującego pod gołem niebem, ożywione było nadzwyczaj, i wesołe. Pan Marszałek i Pan Starosta z Dobromila Friedrich zajęli miejsca obok ks. ks. Biskupów. Wkrótca powstał ks. koronator i wzniósł toast na cześć Ojca Św. (…). X. Sufragan wniósł potem zdrowie X. Biskupa Koronatora (…). Vivat pełne zapału wyrwało się z pierwsi wszystkich i Mnohaja lita. (…) Jeszcze X. koronator wezwał do wypicia za zdrowie duchowieństwa obydwóch obrządków (…). Po obiedzie nastąpił wyjazd X. Biskupa żegnanego od wszystkich z wielką wdzięcznością za trudy podjęte.”
Pocztówka z albumu wydanego z okazji 50-lecia koronacji obrazu Matki Boskiej Kalwaryjskiej w 1932 r.
Odpust 1882 roku, a w szczególności uroczystości związane z koronowaniem obrazu Matki Boskiej Kalwaryjskiej, musiały mieć charakter niezwykły, bo długo jeszcze po ich zakończeniu, żyły w pamięci rzeszy wiernych. „Była to uroczystość tak wspaniała – zaświadcza „Przewodnik po dróżkach w Kalwarii Pacławskiej”, który ukazał się blisko 150 lat później – tak rzewna i radosna, że każdy, kto w niej uczestniczył do dziś z uniesieniem o niej opowiada, a w słuchających budzi się tęsknota i święte pragnienie, by choć raz w życiu być na Kalwarji i widzieć Matkę Najświętszą w Jej cudownym ukoronowanym Obrazie”.
W pamięci swojej z pewnością zachował uroczystość również korespondent „Sanu” dzięki, któremu i my uzyskaliśmy jakiś ogląd na to, co działo się na Kalwarii Pacławskiej 140 lat temu, w sierpniu 1882 roku.
Maciej Pietrzak
* Wszystkie opisy cudów podajemy za „Kalwaria Pacławska. Monografia Ilustrowana”, Przemyśl 1907.
Link do części pierwszej artykułu: