CIEKAWOSTKI HISTORYCZNE
Niezwykła historia bizantyjskiej gemmy
z przemyskiego muzeum
Jacek Błoński
Jednym z najcenniejszych eksponatów w zbiorach polskich i europejskich muzeów jest niewielka gemma bizantyjska na co dzień eksponowana w salach przemyskiego Muzeum Narodowego.
Tajemniczy amulet z X lub XI wieku, pochodzący z Bizancjum jest nie tylko bezcennym zabytkiem w przemyskich zbiorach, lecz przedmiotem, którego odkrycie i późniejsze dzieje są nierozerwalnie związane z osobą Kazimierza Marii Osińskiego – współzałożyciela Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Przemyślu i twórcy przemyskiego muzeum. Zagadkowa gemma jest również uważana za pierwszy eksponat w zbiorach braci Osińskich – które stały się zalążkiem późniejszych zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
Prawie sto dziesięć lat temu w gorące, sierpniowe popołudnie w roku 1897 grupa dzieci bawiła się w hałdzie żwiru, przewiezionego, być może poprzedniego dnia, przez wozaków z Sanu. Wśród dzieciaków była mała, ośmioletnia dziewczynka – Hania Szurnańska. Podobnie jak pozostałe dzieci wyszukiwała błyszczące, kolorowe kamyki do zabawy. Grzebiąc drobną rączką wśród żwiru, wykopała dość głęboki dołek. Gdy żwir zaczął się mieszać już z ziemią, natknęła się na dziwny, podobny kształtem i barwą do skorupy żółwia – kamień.
Prędko wydobyła go na powierzchnię, a następnie wytarła krajem sukienki z wilgotnego piasku i drobnych kamyczków. Dziewczynka z uwagą wpatrywała się w nowo znaleziony skarb. W promieniach letniego słońca na powierzchni małego, kamiennego dysku Hania zauważyła wyryty w kamieniu rysunek ludzkiej głowy, z której wychodziły węże. Również tajemnicza była druga strona kamienia, na której widoczna była postać, wokół której ktoś umieścił dziwne znaki. Mała dziewczynka, uradowana swoim odkryciem, pobiegła ze swoim skarbem do domu, gdzie schowała kamienny klejnot w starym pudełku po cukierkach, wśród innych, ważnych dla niej skarbów: szklanych kulek, pawiego pióra i kilku monet.
Początkowo Hania nie zdradziła się nikomu ze swojego odkrycia, lecz naturalna, dziecięca potrzeba pochwalenia się swoim znaleziskiem skłoniła ją do wyjawienia tajemnicy swojemu starszemu bratu – Alojzemu. Chłopiec, który już uczęszczał do gimnazjum, chcąc się jak najszybciej pozbyć natrętnej, młodszej siostry, niechętnie udał się wraz z nią do pokoju, gdzie pod łóżkiem Hania ukrywała pudełko ze swoimi skarbami. Brat, będąc pewnym, że i tym razem będzie musiał udawać szczególne zainteresowanie jakimś starym, wojskowym guzikiem, oniemiał, gdy zobaczył na wyciągniętej dłoni siostry, owalny, zielony kamień, którego powierzchnię przetykały czerwone i żółte żyłki. Alojzy po dłuższej namowie przekonał swoją młodszą siostrę, aby oddała mu dziwny kamień w zamian za garść kostek cukru. W kilka dni później Alojzy spotkał się ze swoim kolegą – Kaziem Osińskim i pokazał mu znaleziony przez siostrę zielony kamień. Kazik, który był znany ze swojego zamiłowania do historii i starych, tajemniczych przedmiotów postanowił odkupić od swego kolegi zagadkowy skarb za 10 halerzy. Tak więc znaleziony przy ul Władycze niepozorny, kamienny dysk w dość krótkim czasie przeszedł w kolejne ręce. Nabycie przez młodego Osińskiego gemmy zainspirowało go do pozyskiwania wraz ze swoim bratem Tadeuszem dalszych zbiorów, a sam kamień stał się cennym klejnotem w zbiorach Osińskich, a później w zbiorach przemyskiego muzeum.
Dziś już wiemy, że odkryty przez małą dziewczynkę tajemniczy kamień to jeden z najcenniejszych zabytków tego typu na świecie. Obecnie analogiczne zabytki znajdują się tylko w trzech kolekcjach: w Maastricht, Efezie i w Przemyślu. Jest to gemma, czyli półszlachetny lub szlachetny kamień w kształcie okrągłego lub owalnego dysku, zdobiony reliefem. Jeśli relief jest wklęsły, to taką gemmę określamy terminem intaglio, zaś jeśli relief jest wypukły – jest to kamea. Samo słowo gemma pochodzi z języka łacińskiego i oznacza oczko winorośli, bądź drogi kamień. Gemma z Przemyśla jest wykonana techniką intaglio w indyjskiej odmianie chalcedonu, zwanej heliotropem o barwie zielonej z widocznymi czerwonymi i żółtymi zabarwieniami.
Gemma magiczna ze zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej (nr inw. MNZP-MPH-1865). Heliotrop, wymiary 52x47x14 mm. Bizancjum, XI-XII wiek. (fot. Marek Horwat)
Gemmy były wytwarzane już w starożytności, w Mezopotamii i Egipcie, oraz w Grecji. Również w starożytnym Rzymie, a później w cesarstwie bizantyjskim gemmy były bardzo cenione. Pełniły rolę dekoracyjną, a także funkcję magiczną i religijną. Najczęściej przedstawiano na nich postacie mitologiczne, zwierzęta, motywy roślinne, a także postacie ludzkie i symbole religijne i magiczne. Często umieszczano również teksty modlitw lub zaklęć.
Gemma bizantyjska ze zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej to owalny dysk o wymiarach 52 x 47 mm. Na awersie umieszczona jest głowa meduzy z ośmioma, promieniście rozchodzącymi się wężami. Ich paszcze odwrócone są w jedną stronę.
Wokół meduzy wyryty jest napis w języku greckim. Pewne zdziwienie budzi umieszczenie nad postacią z pogańskich mitów symbolu krzyża. Na rewersie widnieje postać Matki Bożej – Theotocos, w szacie zwanej maphirion. Wokół fundamentalnej postaci dla chrześcijan, umieszczono magiczne zaklęcie. Tłumaczenie napisu według światowej sławy naukowca i badacza przemyskiego klejnotu V. Laurenta brzmi: „Hystero czarna uczerniona, uspokój się jak wąż, ucisz jak morze, ułagodź jak owieczka i jak kot odpocznij„.
Treść magicznego zaklęcia zapewne nawiązuje do istnienia demona – Hystery, który wije się jak wąż, gwiżdże jak smok i ryczy niczym lew. Tekst inwokacji na przemyskiej gemmie ma być przeciwstawnym zaklęciem dla złego demona i zmusić go do uciszenia się jak morze, a porównanie do zwierząt, będącymi symbolami łagodności (owieczka) i spokoju (kot) skłonić do nieszkodzenia zdrowia i umysłu osoby, której amulet miał pomóc.
W czasach, kiedy powstał klejnot Hysterę utożsamiano z pojęciem macicy, a krzyk demona porównywano do krzyku położnicy. Można by więc sądzić, że podstawową funkcją magicznego kamienia miała być ochrona kobiet w ciąży, położnic, i samych dzieci.
Ponadto amulet miałby wspomóc w leczeniu chorób kobiecych. Takie wy tłumaczenie funkcji gemmy nie wydaje się pełnym, gdyż wiemy, że amulety tego rodzaju były używane również przez mężczyzn. Także gemma, odnaleziona w Przemyślu, była noszona na piersi w formie medalionu. Hystera była uważana za źródło zmian stanu ducha, a więc histerii, czy też depresji. Wierzono, że Hestera pod postacią czarnej macicy wędrowała po całym organizmie, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Nasi przodkowie – Słowianie wierzyli, że czarna macica jest złośliwym stworem – odpowiedzialnym nie tylko za stany histeryczne, lecz również za choroby psychiczne i była źródłem wielu innych schorzeń. Wyobrażali ją sobie jako potwora na kształt żaby o długich ramionach, który siedzi we wnętrzu mężczyzn i kobiet, i wędruje po całym ciele. Zwijając, bądź rozwijając swoje macki czarna macica powodowała różne schorzenia, w zależności w której części ciała się znajdowała. Jej kształt można by porównać z postacią meduzy, i jej wychodzące promieniście z głowy węże. Echa tej starej, słowiańskiej wiary przetrwały w medycynie ludowej prawie do naszych czasów. Postać Matki Boskiej, wyryta na rewersie nawiązywała do mocy samego Boga i miała wzmocnić działanie amuletu.
Fotografia archiwalna pierwszej ekspozycji Muzeum TPN w Przemyślu z 1910 r., MPF-3418 (fot. Michał Todt)
Gemma, której powstanie datuje się na przełom X i XI wieku, była najprawdopodobniej wykonana w samym Konstantynopolu i w czasach przynależności Przemyśla do książąt ruskich trafiła do grodu nad Sanem. Większość badaczy dotychczas twierdziło, że amulet został wydobyty z Sanu wraz ze żwirem, przywiezionym na plac budowy szpitala ( obecna szkoła podstawowa nr 11) przy ul. Władycze i odnaleziony przez małą Szumańską. Tezie tej przeczy jednak kompletny brak widocznych śladów działania wody przez setki lat spoczywania amuletu na dnie rzeki. Być może gemma czekała przez całe wieki na swoje odkrycie właśnie przy ul. Władycze, gdzie do wieku XVIII stała cerkiew prawosławna. Nie można również wykluczyć, iż w okresie średniowiecza w tym miejscu mogło znajdować się jakieś miejsce kultu religijnego. Tym bardziej, że również w tym samym miejscu odkryto krzyżyk pektoralny. Jeden z najcenniejszych amuletów w zbiorach polskich i światowych zapewne skrywa jeszcze wiele tajemnic.
Magia przemyskiej gemmy być może pomogła Kazimierzowi Osińskiemu w tworzeniu jednej z najstarszych placówek muzealnych w kraju. Zainteresowanie amuletem od czasu odkrycia było bardzo duże, zarówno w środowisku naukowym, jaki i wśród miłośników starożytności, a także magii. Niemcy podczas okupacji bezskutecznie poszukiwali cennego amuletu. Można postawić tezę, że czyniono to na polecenie samego Hitlera, którego zamiłowanie do magii było powszechnie znane. Chociaż przedstawiciele rasy panów niemal codziennie stykali się bezpośrednio z gemmą, nie mogli jej dostrzec, bo jak wspominał Roman Leśniak, wieloletni pracownik muzeum i syn opiekuna zbiorów muzealnych w okresie wojny, matka jego znalazła dość niezwykłe schronienie dla gemmy. Najzwyczajniej w świecie nosiła ją we włosach w formie zapinki.
Od początku istnienia zbiorów muzealnych przemyskiego muzeum zagadkowy amulet, jeden z najcenniejszych zabytków tego typu na świecie budził wielkie zainteresowanie wśród zwiedzających. Przez wiele lat był on skrywany przed światem w muzealnym skarbcu. Obecnie cenną gemmę -jeden z symboli Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej można obejrzeć na wystawie „Dwie religie – trzy wyznania”, prezentowanej w budynku głównym MNZP.
Jacek Błoński
*****
Szersze, naukowe, potraktowanie tematu bizantyjskiej gemmy z Przemyśla, znajdziecie państwo w artykule Joachima Śliwy pt. Gemma magiczna ze zbiorów Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej, który został opublikowany w MATERIAŁACH I STUDIACH MUZEALNYCH z 2014 roku, wydanych przez MNZP.
Za zgodą wydawcy zamieszczamy link do wspomnianego artykułu w formie pdf-u.
We wspomnianych MATERIAŁACH I I STUDIACH znajdziecie również, obszerny artykuł, którego autorem jest Jeffrey Spier (Uniwersytet Arizona) pt.” Średniowieczne magiczne amulety bizantyjskie i ich tradycja„.
ZAPRASZAMY do lektury
Tekst Jacka Błońskiego ukazał się pierwotnie w czasopiśmie „Nasz Przemyśl” marzec 2007 nr 2 (30). Zdjęcia pochodzą z zasobów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
Przemyskie Historie.pl starają się przybliżać mieszkańcom Przemyśla historię ich pięknego miasta. Jeśli choć trochę podoba Ci się to co robimy – POLUB NAS na Facebooku
CIEKAWOSTKI HISTORYCZNE: pozostałe posty