TWIERDZA PRZEMYŚL
Samoróbki, gryzonie i ostatni wypad
… czyli życie w Twierdzy Przemyśl (cz. III)
Poniżej przedstawiamy trzeci i ostatni tekst Jacka Błońskiego dotyczący życia codziennego w Przemyślu podczas drugiego oblężenia twierdzy. Postanowilśmy jednocześnie dodać do niego tekst o ostatniej potyczce obrońców z wojskami rosyjskimi.To rzeczywiście były ostatnie dni oblężonego Przemyśla i niezdobytej dotąd twierdzy. Do pozostałych dwóch części materiału o życiu codziennym Przemyśla prowadzą linki zamieszczone w środku tekstu.
***
OSTATKAMI SIŁ *
Ostatnie tygodnie oblężenia Twierdzy Przemyśl przyniosły znaczne pogorszenie zarówno wojsk broniących miasta i fortów wokół niego, a także ludności cywilnej. Z dnia na dzień na rozkaz komendy zmniejszano racje żywnościowe. Odczuwano brak przedmiotów codziennego użytku, których znaczenie doceniono, kiedy ich brakło. Mało kto ze zwykłych mieszkańców nie przepuszczałby, że brak zapałek, pasty do zębów bądź gwoździ może mieć wpływ na skuteczną obronę potężnych fortyfikacji „Bramy Węgier”, jak wówczas zwano przemyską twierdzę. (…) Przemyscy rzemieślnicy (…) czasami tuż za linią fortyfikacji rozpoczęli „ofensywę”, do której ruszyli ślusarze, tokarze, kowale i tacy, którzy swojego fachu uczyli się podczas pracy. Surowce pozyskiwano ze wszystkiego, co się nawinęło pod rękę. Stare rury, złom, stare deski posłużyły do produkcji cennych i poszukiwanych narzędzi i broni. Kto by wcześniej przypuszczał, że rura żelazna wychodząca z przybytku, zwanego w Galicji pieszczotliwe ‘wychodkiem” ( w tamtych czasach słowo ubikacja określało małe pomieszczenie użytkowe, nie tylko miejsce, gdzie „król chodzi piechotą”) może stać się groźną bronią do zabijania wroga, czyli miotaczem min. Łącznie wyprodukowano także 18 miotaczy min z rur kanalizacyjnych.
Z oblężonego Przemyśla: fabryka skór
Na terenie przemyskiej twierdzy i w samym mieście uruchomiono doraźną produkcję przedmiotów codziennego użytku i broni. Metodą chałupniczą wytwarzano zapałki, pastę do zębów, gwoździe, lampy, nożyce do cięcia drutu – 4.000, a także granaty ręczne – 8.000, pistolety sygnałowe -100 szt., podstawy obrotowe do ckm i dział przeciwlotniczych oraz innego sprzętu wojskowego. Jednym z najważniejszych osiągnięć „przemysłu zbrojeniowego” przemyskich warsztatów było zmontowanie pociągu pancernego, uzbrojonego w 2 działa M. 73 i 4 karabiny maszynowe. W zasadzie od podstaw stworzono fabrykę mydła i skóry. Wyprodukowano ponad 10.000 konserw z wątroby końskiej, 3.000 łoju końskiego. (…) Ponadto wytworzono kilkaset tysięcy kilogramów obroku z drzewa bukowego, wierzbowego i brzozowego na paszę dla koni. Poważnym problemem był brak maskujących mundurów zimowych. (..) [Niedobór ten] próbowano zmniejszyć poprzez szycie białych peleryn z prześcieradeł pozyskanych w wyniku rewizji opuszczonych domów. Z drugiej strony białe płótno było bardzo potrzebne w szpitalach, których sale z dnia na dzień zapełniały się coraz większą ilością chorych i rannych żołnierzy.
Z oblężonego Przemyśla: szczęśliwi posiadacze mąki przed młynem
Narastająca świadomość nieuchronnej klęski, przedłużające się oblężenie, liczne przypadki śmierci żołnierzy (…) z niedożywienia, zimna i chorób znacznie pogarszały i tak już niskie morale. Obrońcy (…) byli pogodzeni ze śmiercią od wrogiej kuli, bagnetu, bądź szabli. Lecz śmierć, która przychodziła w ziemiance, na kwaterze i w łóżku szpitalnym w wyniku głodu i lodowatego zimna była dla nich czymś niezrozumiałym. Wroga można było zabić, schować się przed nim w okopie bądź bezpiecznym forcie … przed głodem i cholerą nie było schronienia.
Wiadomości o licznych aferach i szerzącej się korupcji wśród wyższych oficerów związanych z intendenturą pogarszały i tak już napiętą atmosferę (…) ludność cywilna musiała każdego dnia (..) dzielić skromne racje tak, aby starczały jak najdłużej. (…) Ceny żywności z dnia na dzień rosły w przerażającym tempie. Rozwijał się również handel wymienny. Za bochenek chleba dawano srebrne pierścionki i zegarki. W cenie było nie tylko pieczywo, drób, czy też wołowina, lecz również mięso ze wszystkiego co żyło. (…) Nie gardzono mięsem myszy i szczurów. Za dziesięć szkodliwych, lecz „smacznych” gryzoni płacono jedną koronę. (…)
Ludność cywilna dostawała przydziały żywności na podstawie kartek wydawanych przez starostwo. Następnie cywilny mieszkaniec Przemyśla musiał ją zanieść do intendentury, gdzie po przydzieleniu odpowiedniej ilości mąki, cukru, herbaty, soli, ryżu i innych produktów żywnościowych mógł ją odebrać po kilku dniach. (…) Żywność wydawano w zależności od rodzaju w różnych magazynach rozrzuconych po wewnętrznym pierścieniu Twierdzy Przemyśl.
J. Błoński
ŻYCIE CODZIENNE W TWIERDZY PRZEMYŚL
Życie codzienne w Twierdzy Przemyśl … albo koniec znanej rzeczywistości (cz. I)
Życie codzienne w Twierdzy Przemyśl … albo nas głodem wezmą (cz. II)
OSTATNI WYPAD **
W dniu 17 marca „Jego Majestat Cesarz i Król” Franciszek Józef I przesłał do komendy Twierdzy Przemyśla depeszę, której treść miała podnieść na duchu żołnierzy ruszających do boju:
Meldunek o bohaterskim wypadzie, który niezwyciężona dotąd załoga Przemyśla zamierza przedsięwziąć, wzruszył mię do głębi i z całego serca ślę bohaterom, którzy ten ostatni wielki czyn dla honoru Ojczyzny i sławy naszego oręża rozpoczynają, moje życzenia i błogosławieństwo.
To, co zadziała załoga Przemyśla, pozostanie na zawsze w pamięci i każdemu z osobna należy się listek z tego wieńca wawrzynu, który pełni wdzięczności Ja i Ojczyzna poświęcamy walecznej i ofiarnej załodze Przemyśla.
Niechaj Wszechmocny ma Was w swej opiece!
Franciszek Józef
Rankiem 19 marca 1915 roku po ponad stu trzydziestu dniach oblężenia obrońcy przemyskiej twierdzy szykowali się do szturmu na pozycje rosyjskie. Komendant Twierdzy Przemyśl generał Herman Kusmanek podjął decyzję o próbie przerwania pierścienia wojsk oblężniczych (…) Sytuacja obrońców stawała się z dnia na dzień coraz trudniejsza. Groźba (…) zdobycia Przemyśla i fortów przez Rosjan stała się bardzo realna.
Wielu żołnierzy – obrońców przemyskiej twierdzy w przeddzień generalnego wypadu znajdowało się na granicy fizycznego i psychicznego wyczerpania. Głód oraz panujące epidemie cholery i tyfusu dziesiątkowały szeregi. (…) Polak Stanisław Tyro, oficer armii austro-węgierskiej, (…) pisał w swoim pamiętniku: Daremnie lekarze wezwani na naradę, wiedząc o stanie zdrowotnym żołnierzy, wyrażali się, że żołnierze wskutek wygłodzenia i fizycznego osłabienia nie będą w stanie 3-ech km maszerować, większość generałów jednak chcąc salwować honor oblężonej twierdzy, choć również i ono, przewidując klęskę, zgodziła na ten wypad, który zakończył się tak, jak przewidzieli lekarze: sromotną klęską moralnie i fizycznie wycieńczonej załogi.
(…) W dniu 16 marca Kusmanek otrzymał drogą lotniczą meldunek od naczelnego dowództwa na temat rozmieszczenia jednostek rosyjskich na południe od Twierdzy Przemyśl. Z otrzymanego raportu jasno wynikało, że: siły rosyjskie zgromadzone w tym rejonie, nie pozwolą na połączenie się z wojskami armij polowych (Wojciech Gorgosz Oblężenie i obrona Przemyśla w r. 1914/1915, Warszawa 1933)
Walka dragonów austriackich z piechotę rosyjską (fot. ze zbiorów autora)
Generał Kusmanek postanowił więc zmienić kierunek przełamania linii rosyjskich wzdłuż drogi prowadzącej na wschód w stronę Mościsk i Sądowej Wiszni. Ponadto wobec narastających problemów z zaopatrzeniem w żywność, planowano zdobyć wielkie magazyny żywności znajdujące się niespełna trzydzieści kilometrów od samego Przemyśla w Mościskach. Następnie oddziały Kusmanka miały się połączyć z grupą wojsk gen. Karla Pflanzer-Balitna. O swojej decyzji generał Kusmanek powiadomił naczelne dowództwo armii austro-węgierskiej.
Heroiczną, a zarazem szaleńczą próbę rozerwania rosyjskich kleszczy wyznaczono na dzień 19 marca 1915 roku. Główną siłą uderzeniową stanowili Węgrzy 23 Dywizji Honvedów gen. Tamasy’ego. (…) Po otrzymaniu dodatkowego przydziału konserw żołnierze wyznaczonych jednostek w nocy z 18 na 19 marca mieli zająć wyznaczone pozycje. Jak się wkrótce okazało dodatkowy przydział konserw stał się źródłem śmierci i męczarni wielu żołnierzy. Wbrew wyraźnym zakazom wielu wygłodniałych obrońców zjadło już w godzinach rannych przydzielone konserwy. (…) Spożycie na psuty i wyposzczony od wielu tygodni żołądek zimnego mięsa powodowało natychmiast ciężki rozstrój żołądka (…) Wielu żołnierzy w wyniku spożycia zbyt dużej ilości jedzenia po wielu dniach głodówki zmarło.
Kolejnym czynnikiem utrudniającym planowane rozpoczęcie akcji były obfite opady śniegu, a wcześniej deszczu ze śniegiem. Zanim pierwsze oddziały szturmowe osiągnęły linię zewnętrznego pierścienia fortów, setki żołnierzy zalegało w przydrożnych rowach i okopach. Idący w pierwszej linii honvedzi, atakujący w dziennym świetle na odkrytym terenie, ginęli pod gradem kul rosyjskich karabinów maszynowych i broni ręcznej. Pomimo dzielnej podstawy atakujących, żołnierzom z twierdzy nie udało się zdobyć nawet pierwszej linii okopów rosyjskich. Po siedmiu godzinach krwawej i beznadziejnej walki wyczerpane oddziały wróciły z powrotem do twierdzy. (…)
Stanisław Tyro, oficer armii austro-węgierskiej, w marcu 1915 roku dowodził kompanią honwedów podczas II oblężenia Twierdzy Przemyśl (fot. ze zbiorów Działu Historii MNZP)
Na wschodnim przedpolu twierdzy pozostało tysiące rannych i zabitych żołnierzy. Wielu z nich zmarło nie od odniesionych ran, lecz z powodu wyziębienia organizmu. Waleczna 23 Dywizja Honwedów straciła prawie 70 % stanu swoich żołnierzy, biorących udział w wypadzie. Świadkowie i uczestnicy tamtych walk opowiadali, że ci, którzy przeżyli, z płaczem padali sobie w objęcia, mówiąc, że wrócili z piekła. (…)
Podczas tylko kilku godzin walki zginęło bądź dostało się do niewoli od 5 do 10 tysięcy obrońców przemyskiej twierdzy. Nie znamy liczby rannych i zabitych cywilnych mieszkańców miasta podczas ostrzału rosyjskiego. (…) Helena z Seifertów Jabłońska, mieszkająca podczas oblężenia przy obecnej ul. Smolki, w swoim dzienniku opisała ostrzał miasta w dniu generalnego wypadu:
19.III, Piątek – Straszna noc, straszna. Ten huk szalony. Te fale grzmotów nieustannych. Od 5-tej padały jak grad szrapnele bombardując nas. O 7 rano padł pocisk na dach po 24-tym, nad pomieszkaniem Zarzyckiego. Z życiem uciekli na dół. Zerwało ogromny kawal dachu, blacha na ulicy leży na przestrzeni 50-60 metrów, popękały sufity, belki załamane, gruzy na strychu. Dom Herziga i kilka innych bardzo uszkodzone. […]…na Grodzkiej bomby i szrapnele lecą, domy bardzo uszkodzone. Tak lecą szrapnele, że musiałam w domu zapakować kilka koszul, suknie, pieniądze i papiery, aby w danym razie móc ż życiem uciec. Ratuj nas Boże! Około południa przestały lecieć szrapnele ze strony Żurawicy, za to z przeciwnego kierunku raz po raz słychać huk, trzask i łomot, coś się wali. Każdy się chroni, wszystko z przerażenia. (…) W dniu 19 marca rosyjskie pociski spadły również na budynki szpitala na Zasaniu, w którym przebywało prawie trzy tysiące chorych i rannych żołnierzy, a także na obiekty wojskowe, w tym koszary 18 pułku Landwery przy obecnej ul. Smolki.
Na wieść o tragicznym, ostatnim „Durchbruch”, najjaśniejszy pan, cesarz Franciszek Józef I raczył wysłać do załogi przemyskiej twierdzy depeszę następującej treści:
Choć nader boleśnie odczuwam, że przebój, na który odważyła się załoga Przemyśla rozbił się o przewagę wroga, to jednakże ze smętną dumą spoglądam na niezapomniane i ofiarne męstwo załogi, której nie było przeznaczone zwyciężyć. Wszystkim, którzy tu walczyli, dziękuję z głębi serca za bohaterskie czyny i błogosławię pamięć tych, co położyli swe życie na polu chwały. Jeszcze w dalekiej przyszłości będzie historia głosiła to, co spełnili wojownicy Austro-Węgier swą uporczywą obroną twierdzy Przemyśla – byli oni wytrwali i waleczni do samego końca. Franciszek Józef”.
J. Błoński
****
21 marca 1915 roku Komendant Twierdzy gen. H. Kusmanek wydał rozkaz zniszczenia fortów, sprzętu wojskowego. Rankiem 22 marca 1915 r. przystąpiono do niszczenia sprzętu wojskowego, wystrzelano amunicję z dział, na koniec wysadzano lufy armat. Żołnierze niszczyli swoje karabiny, a naboje wyrzucali do Sanu. Dewastowano samochody i palono furmanki. Spalono wszystkie dokumenty. Wysadzono forty i mosty na Sanie i Wiarze. Twierdza skapitulowała. W tym samym dniu do miasta wkroczyły wojska rosyjskie.
Plan ostatniego wypadu oddziałów austro-węgierskich z Twierdzy Przemyśl w dniu 19 marca 1915 r. (rysunek z archiwum sztabu 23 Dywizji Honvedów zbiory Muzeum Historii Wojska Węgierskiego w Budapeszcie)
* J . Błoński; Życie codzienne mieszkańców i żołnierzy Twierdzy Przemyśl. Czas Walki i czas niewoli (Nasz Przemyśl, 2010 nr. 2 (65) – fragment artykułu
** J. Błoński; DURCHBRUCH Śmiertelny wypad 19 marca 1915 (Nasz Przemyśl, 2013 nr. 3 (101) – fragment artykułu
Historie z lamusa/Twierdza Przemyśl :