Równi i równiejsi
ze starego cmentarza w Przemyślu*
O historii starego cmentarza na przemyskim Lwowskim Przedmieściu pisaliśmy już jakiś czas temu. Dzisiaj przypominamy tekst Pana Augusta Fenczaka, który uzupełnia tamten artykuł o kilka szczegółów wcześniej pominiętych. Poza wartościami faktograficznymi wymowa obywdu tekstów jest podobna; nie mamy co liczyć na równość nawet po śmierci. Nawet po niej będą równi i równiejsi – przynajmniej w rozumieniu tych, którzy jeszcze żyją.
Obrzędy ekshumacji i elewacji relikwii św. Jadwigi w Trzebnicy, „Kodeks hornigowski” z 1451 r.
W okresie staropolskim istniało w Przemyślu i na jego przedmieściach ponad dziesięć miejsc grzebalnych. Wszystkie były cmentarzami przykościelnymi, bo ich usytuowanie wiązało się ze świątyniami któregoś obrządku katolickiego. Wszystkie więc miały charakter cmentarzy wyznaniowych. Istniał także oddzielny żydowski kirkut, albo jak powszechnie mówiono „okopisko”, gdzie specyfika konfesyjna była szczególnie widoczna. Sytuacja ta uległa całkowitej zmianie przy końcu XVIII wieku.
W owym czasie usiłowano uporządkować sprawy cmentarzy w wielu państwach Europy. Kierowano się przy tym względami sanitarnymi. Przepełnione coraz bardziej podziemia świątyń miejskich i zlokalizowane przy nich cmentarze grzebalne zaczęto traktować jako poważne zagrożenie epidemiologiczne. Wydawano więc postanowienia nakazujące zamykanie, czy wręcz likwidację, dotychczasowych miejsc pochówków i zakładanie nowych nekropolii na terenach oddalonych od kompleksów zabudowy miejskiej. Wspomniane tendencje europejskie znalazły wyraz także w Galicji. W Przemyślu problem rozwiązano w nieco inny sposób, gdyż zamiast wytyczenia nowego miejsca pochówku, postanowiono wykorzystać dotychczasowy, istniejący od połowy XVII wieku cmentarz greckokatolicki (początkowo prawosławny) przy cerkwi Błahowiszczenia, czyli Zwiastowania Bogurodzicy na Lwowskim Przedmieściu.
Józef Szermentowski; Biednemu wiatr w oczy, 1875
Wspomniany fakt pojawiał się często w opracowaniach z dziejów Przemyśla. Podawane jednak wiadomości szczegółowe wymagają uzupełnienia, a nawet sprostowania. Obecnie należy zaznaczyć, że wspomniana cerkiew była jeszcze wtedy świątynią parafialną, a funkcję jej parocha pełnił ks. Iwan Marszałkiewicz. Właśnie jemu zawdzięczamy informację, iż 13 maja 1784 roku wyznaczony jest cmentarz jeneralny, jak dla Polaków, tak i dla Rusinów, przy cerkwi Błahowiszczeńskiej. Wydaje się, że skierowanie pogrzebów zmarłych katolików obrządku rzymskiego na nekropolię greckokatolicką nie wywołało protestów ze strony kleru czy wiernych. Kształtowało się przeświadczenie, że jeden wspólny cmentarz staje się trwałym elementem rzeczywistości.
Międzyczasie w przemyskim środowisku kościelnym zrodziła się idea wzniesienia na wspólnym cmentarzu nowego obiektu sakralnego. Źródłowym śladem tej inicjatywy jest zezwolenie budowy na cmentarzu publicznym kaplicy oraz dzwonnicy wydane dla kleru obydwóch obrządków katolickich przez Magistrat Miasta Przemyśla w 1799 roku. Nie wiemy, kiedy faktycznie ukończono budowę, ale na pewno obiekt istniał w 1834 roku, bo widnieje na planie miasta sporządzonym przez Gustawa Oliwę. Kaplica ta była obiektem murowanym i funkcjonowała do lat sześćdziesiątych XIX w. Jeszcze przed jej budową obszar nekropolii został przynajmniej raz poszerzony. Całość ogrodzono płotem drewnianym. Choć powierzchnia grzebalna nie dochodziła do ul. Lwowskiej (ob. A. Mickiewicza), to właśnie z tamtej strony powstała brama główna. W latach 1814-1819, a może i później nastąpiły kolejne poszerzenia. W drugiej połowie XIX wieku cmentarz zajmował dosyć szeroki pas (nadal nie sięgający ul. Lwowskiej) obejmując teren przylegający do ul. Długiej (A. Dworskiego) na odcinku od wschodniej granicy obecnej posesji nr 25 (Zespół Szkół Ekonomicznych) do zachodniej granicy działki z budynkiem mieszkalnym nr 31.
Cmentarz Błahowiszczeński – jak go popularnie nazywano – służył jako miejsce wiecznego spoczynku katolików obydwóch obrządków, a z czasem także ewangelików. Oprócz miejscowych Rusinów i Polaków zostały na nim pochowane osoby innych narodowości.
Ponieważ na wielu grobach stawiane były pomniki z inskrypcjami w różnych językach, powstał na cmentarzu swoisty zbiór pamiątek, który odzwierciedlał specyfikę konfesyjną i narodową społeczności galicyjskiego miasta. W odróżnieniu od czasów przedrozbiorowych był to zbiór, w którym miały reprezentację wszystkie występujące w Przemyślu wyznania i nacje (oczywiście z wyjątkiem Żydów). Można więc mówić o kształtowaniu się kompleksowego świadectwa multikulturowości, o tworzeniu zespolonego tekstu kultury o rozmaitych wątkach kompozycyjnych.
Ulica Konarskiego (widok od strony ul. Mickiewicza). Po prawej stronie widać kaplicę na starym cmentarzu.
Wskutek dynamicznego rozwoju zabudowy wschodniej części miasta, jaki rozpoczął się po uruchomieniu linii kolejowej do Lwowa i zlokalizowaniu na Lwowskim Przedmieściu stacji, wokół nekropolii zaczęto wznosić coraz więcej budynków. Sąsiedztwo to spowodowało decyzję o zamknięciu cmentarza. Tak więc jak napisał Kazimierz Girtler „dla szczupłości i przepełnienia został on opuszczony”. Nastąpiło to po założeniu nowego miejsca pochówków przy ul. Dobromilskiej. Dokładna data zamknięcia cmentarza zwanego od owego czasu – starym – nie jest znana. Prawdopodobnie były to lata sześćdziesiąte XIX wieku.
Girtler tak opisuje opuszczony cmentarz: ” Widać go okolonym pięknymi drzewami i nawet krzewami. A przygładzona, lubo nie wszędzie, jego powierzchnia bujną wydaje trawę, bo rosnącą na krociach namiętności, które ciągłą burzą miotały owymi kośćmi i popiołami, które je żywią i tak szczodrze podsycają. Ten stary cmentarz oparkaniony dotąd, zostaje własnością miasta, którego ekonomia zbiera z niego siano dla koni, a drugą trawę sprzedaje. W pośrodku stoi murowana, opuszczona kaplica. Wkoło niej najcenniejsze pomniki – z kamienia, marmuru i żelaza. Wyróżnia się żelazny, masą ogromu, a do tego smakiem, pomnik pokrywający zwłoki ks. Faygla, tutejszej katedry infułata-kanonika. Drugi kamienny biskupa ks. Korczyńskiego.” Ks. Władysław Sarna opisał go następująco:” Na postumencie prostokątnym marmurowym umieszczona jest figura alegoryczna w postaci siedzącej niewiasty, o której ramię opiera się krzyż, a ręku zaś trzyma kielich. Sądząc po atrybutach można przypuszczać, iż była to patronka dobrej śmierci, św. Barbara. (…)
Józef Szermentowski; Chłopski pogrzeb, 1862
Przy końcu lat osiemdziesiątych XIX w. Stary Cmentarz stawał się coraz większą przeszkodą w przestrzennym rozwoju miasta. Zaczęto myśleć o jego likwidacji. Na początek zapadła decyzja o zagospodarowaniu wschodniej części nekropolii. Wytyczono działki budowlane, na których powstały gmachy towarzystw „Gwiazda” i „Sokół”, a pomiędzy nimi budynek Szkoły Ludowej im. Ks. Stanisława Konarskiego. Parcele te oddzielono od pozostałej części cmentarza drogą łączącą ul. Długą z ul. Lwowską. Nadano jej nazwę Cmentarna, a następnie poszerzono ją, niwelując dalszą część nekropolii. Był to sygnał o całkowitej likwidacji cmentarza i prawdopodobnie jest to przyczyna, dla której władze diecezji greckokatolickiej podjęły decyzję o ekshumacji szczątków biskupa Iwana Śnigurskiego i przeniesienia ich do katedry.
Przeniesienie prochów Śnigurskiego zaplanowano na 1897 r. Warto przy tej okazji opisać szczegóły ich poszukiwania na cmentarzu. Jak zanotował w swym dzienniku ks. Miron Podoliński; ”gdy 5 października tegoż roku rozkopano grób, w którym spodziewano się znaleźć kości biskupa natrafiono na duchownego obrządku łacińskiego, co rozpoznano po krzyżu napierśnym i infule. Zaczęto więc kopać od strony kaplicy i pod pomnikiem odkryto murowany grób wewnątrz pobielony wapnem. Znajdowało się w nim ciało biskupa w nie zniszczonych szatach liturgicznych – co najważniejsze w mitrze.” Szczątki złożono do dwóch trumien metalowych i umieszczono w kaplicy. W dniu 7 października odbył się ponowny bardzo uroczysty pogrzeb. Później przeniesiono do podziemi katedry greckokatolickiej także kamienny nagrobek Śnigurskiego. Podobnie było z przeniesieniem szczątków bpa Michała Korczyńskiego. Pochowano je w podziemiach katedry, ale nagrobek umieszczono w nawie świątyni, a następnie przeniesiono do gmachu Seminarium Duchownego, gdzie zaginął w czasie I wojny światowej.
Franciszek Faygiel, którego nagrobek znajdował się na starym cmentarzu (źrodło Polona)
Powracając do dziejów Starego Cmentarza trzeba zaznaczyć, że w lutym 1902 roku Magistrat wystąpił z koncepcją, by cmentarz ten exsekrować, a prochy zmarłych przenieść na nową nekropolię i uzyskać od władz kościelnych prawo do excypowania na urządzenie w miejscu dawnym miejsca spacerowego lub boiska. Wniosek przedstawiony na posiedzeniu Rady Miejskiej spotkał się z ostrą krytyką niektórych radnych, ale w końcu został przyjęty przez większość w formie uchwały. W związku z tym zwrócono się do społeczeństwa z apelem do osobistego zgłaszania się w Magistracie rodzin celem uzgodnienia szczegółów dotyczących przeniesienia na nowy cmentarz pomników i zwłok. Trzeba podkreślić, że właśnie na ekshumacji ludzkich szczątków i przemieszczeniu ich na czynny cmentarz polegała ekssekracja, czyli pozbawienie za zgodą władz kościelnych wcześniejszego miejsca sakralnego charakteru kultowego. Trudno dziś stwierdzić, z jakim zainteresowaniem spotkała się propozycja władz miejskich, wiadomo natomiast, że nie wszystkie wnioski o przeniesienie mogły być zrealizowane, bowiem niektóre groby już wtedy nie istniały.
W miesiącach letnich 1902 roku trwały prace związane z translacją szczątków poszczególnych osób i ich nagrobków. Kolejno demontowano każdy pomnik cmentarny i przeprowadzano ekshumację szczątków ludzkich, które wkładano do nowej trumny umieszczanej po przewiezieniu na nowy cmentarz w kaplicy cmentarnej. Raz w tygodniu, gdy zebrało się kilka trumien, kapłani obu obrządków przewodniczyli powtórnym pogrzebom. Każde zwłoki chowano w osobnym grobie, na którym był następnie ustawiony nagrobek przetransportowany z poprzedniego miejsca. O ile jednak pochówki opłacane z pełnym poszanowaniem ludzkiej godności zmarłych oraz norm, zwyczajów i tradycji chrześcijańskich, to zgoła inny los zgotowano szczątkom chrześcijan spoczywających w bezimiennych, przynajmniej wtedy, mogiłach. Wykopane bowiem kości wrzucano do drewnianych pak, a kamienie pozyskane z rozbiórki nagrobków usiłowano spieniężyć jako materiał budowlany do wtórnego użytku. W związku z tymi praktykami ks. Podoliński złożył w Radzie Miejskiej interpelację, w której uczulał jej członków, „ iż z bólem serca przychodzi się patrzeć na dzikie barbarzyństwo, bo po wędrówce, a względnie przeniesieniu niektórych zmarłych, nagrobki, na których nazwisk odczytać nie można i w ilości około 55 sztuk wywożą na targowicę”. Postulował przy tym, by kamienie takie w formie piramidy pamiątkowej ustawić. Ten oryginalny pomysł nie spotkał się z zainteresowaniem radnych, choć koszt takiego przedsięwzięcia nie byłby wielki. Bez żadnych modyfikacji były kontynuowane prace związane z translacją.
W ostatnim tygodniu lipca ekshumowano szczątki ks. Iwana Mohylnickiego i jego żony, a także dwóch kanoników Kapituły greckokatolickiej, a 4 sierpnia 1902 roku odbył się powtórny ich pogrzeb w oddzielnych grobach na nowym cmentarzu. W 1903 roku, po przewiezieniu i zakopaniu tam pak z kośćmi nieznanych zwłok i po przeprowadzeniu niwelacji dawnego cmentarza, akcję jego likwidacji zakończono. Pozostał po nim zasiany trawą pusty plac ogrodzony wysokim murem. Parcelę tę sprzedało miasto w 1908 roku C.K. Skarbowi Wojskowemu. Znowu chęć poratowania kasy miejskiej przeważyła nad ochroną dziedzictwa narodowego. Po raz kolejny motywacja ekonomiczna wzięła górę nad ideą. Aczkolwiek władze miejskie nie miały chęci wsłuchać się w pogłos dawnej tradycji, to jednak nie mogły pozostać głuche na realne postulaty prominentnych środowisk, wobec czego nie odważyły się dopuścić do profanacji doczesnych szczątków i całkowitej zatraty monumentów dygnitarzy państwowych i wojskowych, dostojników kościelnych, czy właścicieli obszarów dworskich. W efekcie swoistego kompromisu w obrębie cmentarza przy ul. J. Słowackiego znalazło miejsce wiele transferowanych nagrobków. Gdy w 1981 roku ubolewano nad tym, jak wielką stratę poniosło dziedzictwo kulturalne Przemyśla, wskutek likwidacji starego cmentarza, nie do końca uświadamiałem sobie, że przyjęte w 1902 roku rozwiązanie, było jedynym rozsądnym-możliwym wtedy do przyjęcia. Warto też dodać, że zaistnienie przestronnego placu budowlanego przyczyniło się w okresie międzywojennym do wzniesienia gmachu Sądów, który będąc dziełem wybitnym trafił do historii architektury polskiej.
W końcu wypada przynajmniej pokrótce omówić nagrobki, które do dziś przetrwały na Cmentarzu Głównym. W sąsiedztwie centralnej kaplicy istnieje wspomniany na początku żeliwny nagrobek ks. Franciszka Faygla (+ 1836). Warto zwrócić uwagę nie tylko na jego unikalne walory artystyczne, ale także na widniejące na ścianach bocznych i tylnej, sceny z codziennego życia i dostosowane do nich wierszowane napisy. W drugim zaś miejscu, w górnej części pola 19, było na początku XX w. kilkanaście zmontowanych na nowo pomników. Przetrwały jedynie nieliczne. Reprezentują one różne typy. Niektóre z nich zasługują jedynie na wyliczenie np. płasko położona tablica upamiętniająca generała Ksawerego hr. Auersperga (+1809), być może będącego bratem austriackiego gubernatora Galicji, czy mające kształt sarkofagów monumenty Julie Bernd (+1823) i ks. Iwana Mohylnickiego (+1831). Drugi z nich został niedawno wkomponowany w nowy, okazały pomnik nagrobny czołowego promotora ukraińskiego odrodzenia narodowego w Galicji. Warto też wspomnieć o ostatnio odnowionym cokole, z ustawioną na nim kamienną urną, upamiętniającym Jędrzeja Adamskiego (+1824). Na szczególną wszakże uwagę zasługuje, godny oddzielnego opracowania monograficznego, nagrobek rodu Brześciańskich. Wysoka stela z piaskowca ozdobiona z czterech stron finezyjnymi płaskorzeźbami z przedstawieniami figuralnymi, elementami symboliki chrześcijańskiej i przebogatą ornamentyką budzi prawdziwy zachwyt.
Ale to wszystko trzeba po prostu zobaczyć.
August Fenczak
* Artykuł A. Fenczaka został pierwonie opublikowany w czasopiśmie „Nasz Przemyśl” nr 97/2012 pt. Listopadowe reminiscencje
Zapraszamy jednocześnie do lektury pierwszego materiału o starym przemyskim cmentarzu autorstwa Piotra Michalskiego pt. „Cmentarz na Lwowskim Przedmieściu„. Dzięki uprzejmości Pana Piotra możemy również, nie ruszając się sprzed komputera, zobaczyć nagrobki, o których pisał A. Fenczak.
W sąsiedztwie kaplicy zlokalizowany jest żeliwny nagrobek ks. Franciszka Faygla zmarłego w 1836 roku, pochodzący z roku 1839 Przeniesiony z cmentarza na Lwowskim Przedmieściu.Na cokole od strony kaplicy zamieszczona jest inskrypcja nagrobna dookoła cokołu zamieszczona inskrypcja Bóg widzi, Czas Ucieka, Śmierć Goni, Wieczność Czeka. Od tyłu metaloplastyka przedstawiająca pogrzeb Infułata – przed trumną niesioną zapewne przez alumnów seminarium kroczy dwóch biskupów łaciński i grecko-katolicki.
Nagrobek Julii Bernd zmarłej w 1823r. Nagrobek w kształcie sarkofagu z niemieckojęzyczną inskrypcją nagrobną.
Nagrobek Jędrzeja Adamskiego zmarłego w 1824r. w formie cokołu z ustawioną urną
W końcu nagrobek rodziny Brześciańskich, który budził zachwyt autora artykułu.
Zdjęcia i opisy Piotr Michalski
Historie z lamusa; pozostałe posty