Medyka w Galicji 1840 roku
czyli o słynnym ogrodzie i historycznych pamiątkach *
Majątek Medyka do 2. poł. XVIII w. stanowił własność Antoniego Lubomirskiego i Zofii z Krasińskich Lubomirskiej, którzy wznieśli tu pałac i otoczyli go jednym z pierwszych parków krajobrazowych. Wkrótce dobra sprzedali Głogowskim. Od nich Medykę nabył w 1809 r. Józef Benedykt Pawlikowski (1770 -1 830), znany działacz gospodarczy (właściciel licznych dóbr w powiatach przemyskim i samborskim) oraz miłośnik dzieł sztuki. To on, jako pierwszy z rodu, rozpoczął kolekcjonowanie grafik, starodruków, malarstwa i numizmatów. Pasję tę kontynuował jego syn, Józef Gwalbert Pawlikowski (1793-1852), który dodatkowo założył tu „najpierwszy ogród w całej Galicyi”. Zarówno o kolekcji Pawlikowskich, jak i o słynnym ogrodzie ukazało się już dość sporo opracowań, trzeba jednak przyznać, że nic nie może się równać bezpośredniemu przekazowi. Taki też przekaz, rzec można reportaż z pobytu w Medyce, zamieścił w 1840 roku „Przyjaciel Ludu”. Za tytułem tym przytaczamy zatem cały bez mała tekst (dokonaliśmy tylko bardzo niewielkich skrótów) wraz z zamieszczonymi tam grafikami.
.
Medyka w Galicji
Żyzność wielka ziemi, obfitość wody, dogodność i przyjemność położenia, rozmaitość widoków, a przy tern majątki wielkie, od dawnych juz czasów zagęściły i prawie upowszechniły zamiłowanie ogrodów w okolicach Jarosławia i Przemyśla. W 17tym już wieku sławny był ogród w Oleszycach, założony przez Sieniawskiego. Jan III. lubił ogród w Wysocku i własnemi rękoma dosadzał w nim, do dzisiejszego dnia stojące dęby. W wieku zeszłym wojewoda Cetner wielkiemi nakłady tak podniósł ogród swój w Krakowcu, że dzieło jego i po wiekowym prawie upływie czasu, mimo niewielkich zachodów około jego utrzymania, warte jest jeszcze widzenia. Sieniawa, Kresowice, najpiękniejsze ozdoby swych ogrodów, winny jeszcze przeszłemu wiekowi. Dzisiaj podróżny, od Krakowa ku Lwowu idący, nie zbaczając prawie z drogi, ogląda ładne ogrody w Łańcucie, Przeworsku, Medyce i Mościskach, a małe z drogi wycieczki do Zarzecza, Buratyna, Bakańczyc, Rudnik i Kresowic, opłacą mu hojnie trud podjęty, pięknością i bogactwami swych ogrodów.
Przyjemne położenie, rozmaitość wielka widoków, dobór najpiękniejszych kwiatów, i gustowne ich rozłożenie i malownicze, czyste, różnego stylu budowle, zalecają Zarzecze. Massy wielkie wspaniałych drzew i duże wód zwierciadła, są ozdobą Kresowic i Krakowca. Przecież wszystkie tych stron ogrody, ustępują pierwszeństwa ogrodowi medyckiemu, który zostawiając przy nich zalety z ogromu, dawności, korzystniejszego położenia, swem naukowem i ku dobru kraju zmierzającem urządzeniem, słusznie za najpierwszy ogród w całej Galicyi uznany został.
Ogród w Medyce winien początek swój teraźniejszemu właścicielowi, Gwalbertowi Pawlikowskiemu, a jedyną rzeczą, do której dawniejsze czasy w nim prawo mają, jest pozostała z dawnego wirydarza zamkowego lipowa ulica. Pan Pawlikowski, znawca i wielki miłośnik botaniki, objąwszy przed dziesięciu laty w posiadanie Medykę, wielkim nakładem i niemałemi zachodami jął w niej gromadzić skarby całego królestwa roślinnego. Chęć usłużenia krajowi, poprowadziła go zaraz z początku nie zwykłą zwyczajnym lubownikom kwiatów i ogrodów drogą. Czując, ile pożytku, przyjemności, nauki, ogrody życiu wiejskiemu dać mogą; pojmując, ile dobrego wpływu wywrzeć mogą na kraj cały, przez jak największe, aż do chatek wieśniaczych rozszerzenie; a widząc trudność i w nabywaniu roślin, i w znachodzeniu ludzi, którzyby około nich umiejętnie i korzystnie chodzili, przedsięwziął ogrodowi swojemu taki tok nadać, iżby z niego i rośliny potrzebne, i ludzie zdatni do ich pielęgnowania rozchodzić się po kraju mogli.
Dzisiaj ogród w Medyce najzupełniej tym zamiarom odpowiedzieć jest w stanie. Prawie niepodobna rzeczą być się zdaje, aby lat kilka wystarczyć mogły do rozmnożenia tych wszystkich drzew, krzewów , ziół i kwiatów, które napełniają jego szkółki i szklarnie. Podróżny z prawdziwą przyjemnością znachodzi tu wszystko, co przyjemność sprawia i pożytek przynośi.
W ogromnych dziesięciu różnego kształtu szklarniach, mieści się do miliona drzew, krzewów i kwiatów, nieznoszących klimatu naszego, dzieci rożnych części ziemi tu zgromadzonych, aby świadczyć o cudownej rozmaitości, troskliwości i niewyczerpanych bogactwach przyrodzenia. Widzieć je można poskupiane familijami, lub samotnie stojące.
Oddział palm i roślin równikowych, posiada exemplarze uderzające wielkością, a dziwiące budowa swoją. A chociaż nośi on dzisiaj żałobę po największym podobno Żółwiowcu (thamus elephantipes, testudinaria), jaki w nasze strony zawitał (ważył on przeszło centnar), przecież miłośnicy roślin z wielką zawsze przyjemnością spoglądają na te śliczne exemplarze Zamij, Pandanusów i wielkiej liczby palm i innych wychodźców krajów gorących.
Wielkim doborem i bogactwy wabi oddział mimosów; tysiące akacyj najrozmaitszych kształtów; sprawiają miły widok, zwłaszcza w porze kwitnienia. Zbiór eryk (wrzosów), kilka tysięcy exemplarzy liczący, zajmujący sprawia widok, gdy roztoczy te tak rozmaite bogactwa kwiatów swoich. W roku 1840. ogród w Medyce liczył do 50,000 kamelij, wszelkich znanych gatunków i odmian. Zachwycający to jest widok, kiedy pod koniec lutego, gdy jeszcze ziemię nasze śniegi pokrywają, tu widzieć krocie kwiatów , po których wszystkie odmiany czerwoności z śnieżną białością są rozlane.
Również zajmują dziwnymi kształty swymi kaktusy, opuncye, euforbie i inne tej rodziny, licznie tu zgromadzone członki. Oranżerya i figarnia zaopatrzone w exemplarze znakomitej wielkości, oprócz przyjemności i pożytek przynoszą. Inne rośliny trudno tu jest wymieniać, trudno opisywać ich bogactwa. Katalog drukowany przedmiotów szklarni w Medyce w zeszłym roku, z dodatkiem obejmował już do 10 arkuszy. Komu się zdarzyło widzieć Medykę w różnych roku porach, znalazł w niej zawsze nowe piękności, nowe skarby.
Największą jednak chlubą i najsprawiedliwszą ogrodu w Medyce, są szkółki drzew i kwiatów, z naszym zgadzających się klimatem. Łatwość ich chodowania, czyniąc je dostępnemi dla wszystkich, najchętniej ku nim ściąga oko każdego, komu dobro ogółu nie jest obojętnem. Dla takich najmilszym zapewne jest widokiem, owa przestrzeń kilkunastu morgów, prostemi poprzecinana ulicam i, napełniona owocowemi drzewami, w której zgromadzono wszystkie prawie gatunki jabłek , gruszek, śliw , wiśni, orzechów , agrestów i innych owocowych drzew i krzew ów . Dla takich wielki ma wdzięk wiadomość, że każdy z tych gatunków, w najpiękniejszym exemplarzu, dostać tu można za tak umiarkowaną cenę, że nawet ubogi mięśniak może corocznie znaczną ich liczbą sadek swój wzbogacić.
Również wielkiej użyteczności jest szkółka ziół i krzewów lekarskich. Oby tylko jej stan kwitnący mógł wzniecić chęć naśladowania w kraju, i odwrócić od wychodu za granicę tej massy pieniędzy, którą corocznie opłacamy cudzoziemcom rzeczy, tak dobrze na naszej udające się ziemi.
Szkółki drzew , krzewów i kwiatów , ku ozdobie ogrodów służących, obejmują wielki dobór przedmiotów, a obszerne plantacye drzew obcych, lub rzadkich już u nas, do użytku w budownictwie, lub w rzemiosłach za dobre uznanych, mogą z czasem wpłynąć na ulepszenie w kraju pierwszego i drugich. (…)
We względzie usposobienia dla kraju własnych ogrodowników, również ogród medycki poczynił wszystko, co należało. Samo nagromadzenie tylu rzeczy, do połowy prawie ułatwia naukę ogrodniczą. Niepospolita biegłość i znajomość rzeczy, jak ą posiada Józef Blaszek, dyrektor zakładu ogrodowego medyckiego, najkorzystniej ją prowadzić i ukończyć jest wstanie. Pan Blaszek przyjmuje na naukę chłopów w wieku takim, iżby naukę tę praktycznie odbywać mogli. Za mierne wynagrodzenie utrzymuje ich na swym stole, a według życzenia i okryciem ich się zatrudnia. Kieruje ich robotami w ogrodzie, i baczy nad ich postępowaniem moralnem. Właściciel Medyki utrzymuje swym kosztem osobnego nauczyciela, który udziela uczniom ogrodownictwa nauki czytania, pisania i rachowania. Proboszcz miejscowy daje im naukę religii.
Oprócz ogrodu i szkoły ogrodników, Medyka posiada jeszcze inne przedmioty godne wspomnienia jej zaszczytnie przed ziomkami. Zbiory jej naukowe, acz mało znane, równą jak ogród, a może i większa ważność jej nadają. Staraniem właściciela zebrana biblioteka, liczy dzisiaj przeszło 8000 książek, wyłącznie prawie do rzeczy narodowych ściągających się. Znajdują się tu liczne rzadkości bibliograficzne. Dzieł ważnych źródłowych dobór znakomity. Rękopismów samych posiada ta biblioteka do 200.
Z biblioteką połączony jest zbiór największy, jaki był kiedy w Polsce rycin i rysunków treści narodowej, do 18,000 sztuk wynoszący. Prawie wszystkich znakomitszych artystów polskich prace są tu zgromadzone. Dzieła Chodowieckiego, Falk a , Johna, Płońskiego, Oleszczyńskiego, najkompletniejsze i szacowne swemi szczególnościami sztycharskiemi. (…)
Zbiór map Polski i różnych jej części, 600 przeszło sztuk liczący, także podobno nie miał równego sobie. Jest i początek galeryi narodowej, przeznaczonej ku zgromadzaniu utworów pędzla naszych artystów. Numizmatyczny zbiór w Medyce, za najznakomitszy także w swoim obrębie uważany być może. Przeznaczony jedynie narodowym monetom i medalom, posiada dzisiaj pierwszych przeszło półtora tysiąca, drugich przeszło 600 sztuk. W pierwszym monety Piastów i Jagiełłów , a szczególniej lwowskie, licznie są zebrane. Drugi zawiera w sobie wiele sztuk nadzwyczajnej rzadkości i kosztownych.
Zbiór sfragistyczny, licząc do 300 sztuk pieczęci, aczkolwiek nie może być za znakomity uważany, przecież znaczną część jego stanowią pieczęcie najdawniejsze polskie. Są tu pieczęcie z 1212. r. Leszka Białego; są i innych: Piastów, Bolesława Wstydliwego, Leszka Czarnego, Łokietka, Kazimierza Wielkiego, Ludwika. Prawie wszystkich Jagiellonów, a wszystkie prawie wielkie, majestatyczne. Są pieczęcie Arcybiskupów , Biskupów i prywatne, niektóre początków trzynastego wieku sięgające. Obok pieczęci zebrało się kilkadziesiąt dawnych dokumentów pergaminowych łacińskich, polskich i ruskich.
I pod względem historycznym Medyka zasługuje na wspomnienie. Od najdawniejszych czasów należała do dóbr koronnych i stanowiła z przyległościami Szechynie, Toki, Poździacz, starostwo, które płaciło kwarty 9582 zł. polsk. Położona na drodze głównej z Krakow a ku Lwówu , była nieraz nawiedzana i zamieszkiwana przez królów. Według Długosza, Władysław Jagiełło dwakroć tu przebywał, raz r. 1412. przez dni 15, przyjmując Jana, Arcybiskupa Strygońskiego i Michała Kochmagistra, posłów Zygmunta, króla rzymskiego i węgierskiego, w dzień Ś. Jadwigi, którzy przybyli prośić o pożyczenie 40,000 kop groszy praskich, dając w zastaw ziemię spizką. Tu ta pożyczka doszła do skutku. Drugi raz , i ostatni w życiu swojem, w r. 1434., idąc z Krakowa do Halicza na odebranie hołdu od wojewody multańskiego, Stefana, tu zabawił; tu, wedle zwyczaju, jak Długosz nazywa, pogańskiego swego (quam ex prisco gentilitatis more traxerat), słuchając w chłodną noc kwietniową śpiewu słowika po lasach przyległych, zaziębił się, a zachorowawszy , ledwie do Gródka dojechał, i tam życie skończył.
Snadź musiała Medyka pod one czasy więcej mieć dogodności, jak bliski Przemyśl, kiedy w niej król wolał przebywać. Śladów jednak zamku żadnych nie zostało, acz miejsce samo pokazuje dowodnie dawne jego istnienie. Pozostałe dotąd okopy zbastyonam i, późniejszych są wieków dziełem ; z nich to tylko pojąć można, że dwa były oddzielne obwarowania w Medyce, jedno zapewne dawny zamek, szczupłe, wodą oblane, drugie zewnętrzne obszerniejsze. W bibliotece Ossolińskich we Lwowie są listy wodzów tatarskich, z pod Medyki datowane, z czasów Jana Kaźimierza. Miejsce równe a bliskie Przemyśla, było powodem , że tu szlachta województwa ruskiego r. 1572 po śmierci Zygmunta Augusta zjechała się na sejmik przed elekcyjny. Sejmy zaś roku 1564 i 1613. tu wyznaczyły miejsce okazywania rycerstwu ziemi przemyślskiej.(…)
* Tekst „Medyka w Galicji” został zamieszczony w gazecie „Przyjaciel Ludu” nr. 26 z 26 grudnia 1840 roku
Poniżej link do wszystkich
dotychczas opublikowanych materiałów:
Od kilku lat Przemyskie Historie.pl starają się przybliżać mieszkańcom Przemyśla historię ich pięknego miasta. Jeśli choć trochę podoba Ci się to co robimy;
PRZEMYSKIE OKOLICE: pozostałe posty