Historie z lamusa
Katastrofy kolejowe
czyli kilka przypadków z okolic Przemyśla
Choć podróż koleją zdawała się zawsze być dość bezpieczną, to jednak katastrofy kolejowe zdarzały się zarówno początkiem XX wieku, jak i później. Na szczęście – w pierwszych kilkunastu latach ubiegłego wieku – katastrofy, które się zdarzały w okolicach Przemyśla dotyczyły głównie pociągów towarowych. Wszystkie odnotowane zostały przez prasę ogólnopolską. Prasa lokalna, o dziwo, tylko krótko o nich wzmiankowała. Na szczęście istniały gazety krakowskie, które często zamieszczała relacje z Przemyśla i jego okolic. Dzięki nim możemy dzisiaj, jako ciekawostkę, zamieścić na naszej stronie trzy pełniejsze relacje z kolejowych katastrofach, które miały miejsce w okolicach Przemyśla w pierwszych dwu dziesięcioleciach XX wieku.
Z oczywistych względów pomijamy katastrofę jaka wydarzyła się w Muninie w 1908 roku (zamieszczamy tylko poniżej zdjęcie z ogólnopolskiego czasopisma „Świat”). Nie mamy też niestety ilustracji katastrofy, która była najprawdopodobniej pierwszą z udziałem pociągu osobowego, jaka się wydarzyła w okolicy Przemyśla w ubiegłym wieku. Wówczas to, w sierpniu 1912 roku, „na wjeżdżający z Przemyśla pociąg osobowy uderzyła rezerwowa lokomotywa mająca wyjechać do Przemyśla.„
Wspomniane relacje pochodzą z krakowskich „Nowości Illustrowanych” oraz z wydawanego we Lwowie „Czasopisma Technicznego” (organu Polskiego Towarzystwa Politechnicznego). Uzupełniają je informacje z lokalnej prasy przemyskiej.
Katastrofa w Medyce …
Jak pisało w 1918 roku „Czasopismo Techniczne” katastrofy można podzielić na: „1. katastrofy spowodowane zamachem, 2. katastrofy spowodowane wadliwością urządzeń kolejowych, 3. nieuwagą personalu kolejowego, wreszcie 4. siłą żywiołową („Vis major”).” Do jednej z nich doszło początkiem XX w. w pobliskiej Medyce. Oto jak relacjonowały to wydarzenie krakowskie „Nowości Ilustrowane” (nr 19) z 13 maja 1911 roku.
„Smutną sławę, jakiej zażywają koleje galicyjskie, ugruntował nowy fakt. Katastrofa zdarzyła się tym razem na jednej z najgłośniejszych linii naszego kraju, tuż za Przemyślem. 4 maja około godziny 2 popołudniu wyjeżdżał właśnie z Medyki pociąg towarowy nr.71. Skutkiem zbyt późnego nastawienia semaforu na sygnał „stój” nie mógł maszynista pociągu towarowego nr. 170 zatrzymać maszyny ani zmniejszyć szybkości i w całym pędzie wjechał z boku na pociąg przemyski. W jednej chwili uległy zgruchotaniu 4 wagony tego ostatniego. Maszyna i trender lwowskiego pociągu doznały tylko lżejszych uszkodzeń, ale 8 jego wozów zmieniło się w mgnienia oka w bezładną kupę gruzów.
Głośna eksplozja sprawiła, że ludzie ze wszech stron natychmiast pospieszyli na pomoc. Pierwszy zjawił się na miejscu wypadku dr. Kuczurba z Medyki, a wkrótce potem przybył pociąg ratunkowy z Przemyśla z lekarzem dr. Filipowskim i stu robotnikami, którzy natychmiast zajęli się oczyszczaniem toru.”
„Mimo, że spotkanie nastąpiło między dwoma pociągami ciężarowymi, nie obeszło się bez ofiar w ludziach. Na miejscu zginął zegarmistrz kolejowy Bogusławski, który jechał ze Lwowa w celach służbowych. W chwili nieszczęścia stał on na platformie i został ściśnięty przez dwa wagony. Słyszano jego rozpaczliwe wołanie o ratunek. Śmiertelnych obrażeń doznał maszynista [Artur] Sperl, którego z pękniętą czaszką przewieziono do szpitala. Po kilku godzinach zmarł mimo wysiłków lekarzy. Ciężko ranny jest konduktor Zakliński, lżej pięciu innych funkcyonaryuszów kolejowych [ min. Romald Starczewski, Szymon Ruszak, Mikołaj Załęski i Julian Warchołek – co podajemy za gazetą „Echo Przemyskie” ] , a dziesięciu ludzi doznało kontuzji.”
„Zgruchotaniu” uległy wagony wiozące najrozmaitsze towary – meble, mięso, jaja, piwo, ziemniaki. „Szkoda dochodzi do pół miliona koron. Gruzy na torze, spiętrzone do wysokości piętra, zatamowały ruch pociągów. Zanim uda się je uprzątnąć, podróżni muszą przesiadać się w Medyce. Dyrekcja kolei przedsięwzięła dochodzenia, które miały wykazać winę kilku urzędników i podrzędników.”
Wspomniane „Echo Przemyskie” (nr 37) z 7 maja 1911 roku donosiło również, że do strzeżenia towarów komenda przemyskiego korpusu, na prośbę dyrekcji kolei, wysłała 20 żołnierzy. Gazeta wspomniała wprawdzie, że pojawiają się zarzuty wobec maszynisty Sperla, lecz sprawy nie roztrząsała. Bardziej dokładne informacje w tej sprawie podał natomiast „Głos Przemyski”, który również ukazał się tego samego dnia (nr 19 z 1911r.). „Winę ponosi wedle twierdzenia miarodajnych sfer kolejowych – pisała gazeta – urzędnik Czajkiewicz, który w czasie katastrofy pełnił służbę na stacji w Medyce.”
Kto był na prawdę winny … trudno dzisiaj dociec. Nam pozostaje możliwość przyjrzenia się starym zdjęciom i przeczytania relacji z tego wydarzenia.
… oraz w Mościskach
Dwa lata po medyckiej katastrofie doszło do podobnego zdarzenia w pobliskich Mościskach. Pisały o nim zarówno „Nowości Illustrowane” (zamieszczając stosowne zdjęcia), jak i lwowskie czasopismo.
„Pociąg 296 stojący na torze I. – relacjonowało po latach „Czasopismo Techniczne” – miał przetoczyć wozy i wyjechać do Medyki . Równocześnie do stacyi Mościska zbliżał się z Medyki pociąg 179, który miał po wyjeździe pociągu 296 zajechać na tor I. Ponieważ tak przetaczanie jak i wyjazd pociągu 296 miały nastąpić przez krzywą zwrotnicę dla pociągu 179, były sygnały wjazdowe ustawione na jazdę wzbronioną . Służba pociągu 179 nie respektowała tych sygnałów, gdyż jak dochodzenia wykazały , sądziła, że sygnał główny zepsuty a pociąg ma być wprowadzony do stacyi ręcznymi sygnałami. Dawane ręczne sygnały, odnosiły się tylko do przetaczania pociągu 296. W chwili, gdy pociąg miał zacząć przetaczanie, nastąpiło zderzenie, przyczem 4 ludzi ze służby utraciło życie, obie lokomotywy silnie zostały uszkodzone, a kilka wozów rozbitych. Rozmiar katastrofy zwiększyła pełna chyżość pociągu 179.” W katastrofie zginęli min. kierownik wjeżdżającego pociągu Józef Mierzyński, oraz dwaj konduktorzy Grzegorz Fedyna i Ignacy Śledź.
W Radymnie też groźnie
W tym samym 1913 roku, w listopadzie doszło do katastrofy kolejowej w Radymnie.
„Obecny sezon – pisały „Nowości Ilustrowane” – można nazwać śmiało sezonem katastrof kolejowych. (…) W dniu 5 b. m, około godziny dziesiątej wieczór wyjechał ze stacyi w Radymnie pociąg towarowy nr. 83. Gdy już mijano krzyżownicę, położoną po wschodniej stronie stacji, zauważył maszynista, że od strony Przemyśla nadjeżdża pośpieszny pociąg towarowy nr. 66. Sygnały były wprawdzie ustawione „na stój”, maszynista jednak nie był w stanie zatrzymać już pociągu i wjechał na przejeżdżający właśnie przez krzyżownicę na tor główny pociąg nr. 83, przyczem parowóz i kilka wozów zostało strzaskanych.”
Naoczny świadek, który na pierwszą wiadomość o katastrofie udał się na miejsce, opowiadał co następuje:
„Miejsce katastrofy przedstawia straszny, ale oryginalny widok, Niektóre wozy weszły w siebie zupełnie, z innych zostały tylko szczątki, dziwnym trafem wagon, w którym znajdowały się zabawki dziecinne, ocalał, choć sąsiednie są zupełnie zdruzgotane. W pociągu tym znajdowało się kilkanaście wagonów z bydłem, nierogacizną i jajami, szczęśliwym trafem kilkanaście tylko świnek zostało zabitych, rozbiło się trochę jaj, kilka wagonów z węglem i innych towarów. Na ogół rozbitych jest dziesięć wagonów i lokomotywa, a szkoda wyniesie około ćwierć miliona koron.”
Cztery lata później, 6 lutego 1917 roku, między Żurawicą a Radymnem doszło do następnej katastrofy. Zostało w niej rannych około 20 osób. Jeden z pociągów zatrzymał się na chwilę przy zwrotnicy. Obsługa drugiego składu przejeżdżającego przez Żurawicę nie zwróciła uwagi na sygnał „stój”, w wyniku czego doszło do zderzenia. „Wypadek ten nie pociągną ł za sobą tragiczniejszych następstw (..) 20 osób doznało lekkich kontuzyi.”
Jak widzimy, całkiem sporo działo się na przemyskiej kolei z początkiem ubiegłego wieku.
W związku z tym, że temat kolei jest obecnie coraz bardziej popularny, tekst powyższy inicjuje „kolejową” tematykę na stronie Przemyskie Historie.pl.
(opr. M. Pietrzak)
Od blisko roku, Przemyskie Historie.pl starają się przybliżać mieszkańcom Przemyśla historię ich pięknego miasta. Jeśli choć trochę podoba Ci się to co robimy – POLUB NAS na Facebooku
.
HISTORIE Z LAMUSA: pozostałe posty