Koronacja obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej
– Kalwaria Pacławska (cz. I)
czyli hrabia Józef Tyszkowski i list z Niżankowic
Przytłoczeni zamieszaniem wokół cara Mikołaja i pytaniem, czy łączy nas z nim jakaś historia, o mały włos zapomnielibyśmy wspomnieć o mijającej właśnie 140 rocznicy koronowania, słynącego łaskami, obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej.
To właśnie w sierpniu 1882 roku, równo 140 lat temu, udało się do „Kalwayi Pasławskiej pod Dobromilem” ponad 100 tys. ”ludu wiejskiego” by móc uczestniczyć w tym niecodziennym wydarzeniu. W większości pielgrzymi podążali na Kalwarię pieszo i to z bardzo nieraz odległych stron. Zdarzyło się jednak i tak, że „część pielgrzymów udawała się nawet pociągami kolei Łupkowskiej, która z powodu natłoku podróżnych musiała nawet w Piątek urządzić osobny pociąg do Niżankowic z pielgrzymami”.
Poza nieprzebranymi tłumami wiernych zdążali na Kalwarię również „książęta i duchowieństwo obu obrządków”, co być może dzisiejszego mieszkańca Przemyśla dziwi … choć dziwić w zasadzie nie powinno. Jak już bowiem w dwóch wcześniejszych materiałach pisaliśmy, Kalwaria Pacławska była przez długie lata miejscem ważnym dla wiernych obu obrządków, miejscem gdzie nieopodal kościoła stała murowana cerkiew i gdzie odbywały się swego czasu dwa „konkurencyjne” odpusty (linki do wspomnianych materiałów zamieszczamy pod artykułem).
Niedziela przed kościołem w Kalwarii Pacławskiej (ok. 1910/ żródło Biblioteka Narodowa)
***
Hrabia Tyszkowski i złote koronki
Przygotowania do sierpniowego wydarzenia rozpoczęły się jeszcze w 1881 roku, kiedy to skierowano odpowiednią prośbę do Watykanu, w której opisano 31 cudów, jakie miały się dokonać za sprawą kalwaryjskiego obrazu. Prośbę zatwierdził ordynariusz przemyski bp Łukasz Solecki, który też został mianowany przez Watykan koronatorem. Odpowiedni dekret wydał Watykan 22 maja 1882 roku, zaś sama koronacja miała miejsce 15 sierpnia 1882 roku w trakcie trwającego tzw. wielkiego odpustu. Z informacji jakie pozostawiono wynika, że w uroczystościach sprzed 140 lat wzięło udział „dwóch biskupów, 15 księży łacińskich, 29 obrzędu wschodniego, 26 kleryków i braci zakonnych oraz przeszło 100 tys. Wiernych.”
Nie od rzeczy będzie tutaj wspomnieć o postaci hrabiego Józefa Tyszkowskiego, właściciela okolicznych wsi oraz fundatora dwóch złotych koronek, którymi bp. Solecki przyozdobił 15 sierpnia 1882 roku obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej.
Urodzony w 1827 roku w Huwnikach był Józef Tyszkowski synem Wincentego i Wiktorii z Giebułtowskich „obywateli nadzwyczaj zamożnych, którzy obok wychowania wykwintnego wszczepiali w swe dzieci uczucie miłości Ojczyzny”. Pisano już po jego śmierci że prowadził „ogromny dwór z własną orkiestrą, strzelcami i rezydentami”, że miewał – jak to pan – często pańskie chimery, lecz był „dla wieśniaków raczej ojcem niż panem” i chronił ich przed wywłaszczeniem przez lichwiarzy. Jak było naprawdę tego dziś trudno dociec, bo i sam Chłędowski nie miał o Tyszkowskim zbyt dobrego zdania. Coś jednak musiało być na rzeczy, bo dzięki chłopom właśnie zasiadał Tyszkowski długie lata w sejmie i był posłem do Rady państwa. Oddanie chłopów na nic się jednak zdało, gdy Tyszkowski zapadł na „nieuleczalną chorobę nerkową”. Ta zmusiła go nie tylko do powrotu w rodzinne strony, ale i do pożegnania się z tym światem w rodzinnych Huwnikach, w wieku zaledwie 55 lat, na kilka miesięcy (luty 1882 roku) przed koronacją Cudownego Obrazu .
Strona tytułowa okolicznościowego albumu wydanego z okazji 50-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej
Po śmierci Józefa Tyszkowskiego panem nad Wiarem został syn Paweł, który w swoim testamencie sporządzonym w 1912 roku zapisał rozległe dobra ziemskie Polskiej Akademii Umiejętności. Majątek po Tyszkowskim składał się z dwóch dużych kompleksów. Jeden znajdował się w dolinie Wiaru, drugi koło Sanoka. W jego składał wchodziło trzynaście folwarków w wielkości od 42 do 398 hektarów. Były to: Pakoszówka, Grabownica, Zabłotce, Sierakośce, Huwniki, Rybotycze, Posada Rybotycka, Jamna Dolna, Jamna Górna, Gruszów, Łomna, Trójca, Kopysno.
Z testamentem Pawła Tyszkowskiego były z resztą pewne problemy, bo choć Tyszkowski ustanowił PAU swoim jedynym spadkobiercą („ponieważ nie miał koniecznych dziedziców, ani też nikogo w rodzinie, komu mógłby ze spokojem powierzyć majątek”) to po kilku latach od jego śmierci w 1912 roku, świat ujrzał inny dokument, w którym o Akademii nie było już mowy. Fałszerstwo jednak (znów po kilku latach) wyszło na jaw i PAU została uznana za prawowitego spadkobiercę liczącego ponad 7 tys. ha majątku Tyszkowskich z Huwnik nad Wiarem.
Pielgrzymi w drodze na Kalwarię. Zdjęcie pochodzi z okolicznościowego albumu z 1932 r.
***
Korespondencja z Niżankowic
Po Tyszkowskich pozostała kaplica rodowa, a w prasie z 1882 roku spory materiał, który z uroczystości koronacji obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej był swoistą relacją. „Opis wierny uroczystości koronacyjnej na Kalwarii Pacławskiej” zamieścił w postaci listu od swojego „jowialnego” korespondenta – w numerach z 20 i 27 sierpnia 1882 roku – lokalny tygodnik San”. Redakcja zastrzegła przy tym, iż uczyniła to „bez wszelkiej eliminacji ustępów z prywatnego życia” autora, które – jak się będziemy mogli przekonać – dodały tylko swoistego kolorytu do relacji z podniosłej uroczystości. Rzeczoną relację, z pewnymi skrótami, przytaczamy poniżej.
Z Niżankowic 18.sierpnia 1882
Szanowny Redaktorze!
„Jakkolwiek profanus i nie bardzo spieszę do konfesjonału, do którego ciągnie połowica moja najlepsza, a przy tem wszystkiem świeżuchna i miluchna tak, że ani sposób się wykręcić od jej namów i próśb, któremi cały tydzień naprzód manewruje koło serca mego, byle mię zaprowadzić na kalwaryjską górę do spowiedzi; jednak przed Wniebowzięciem N. Panny bez wielkiej strategii i taktyki niewieścio-dewocyjnej z jej strony, postanowiłem być na owej uroczystości.
Oprócz bowiem ciekawości, która mię wiodła dla zobaczenia obrzędu koronacyjnego, przyczynił się do zaprowadzenia mię na Kalwaryę JX gwardyan, który pod tym warunkiem przyjął ofiarę moją skromniutką na koszta dekoracyjne, jeśli przybędę z żoną nie tylko na obiad, ale i do spowiedzi. Usłyszawszy ten warunek z ust jego, rzuciłem okiem na moją rektorkę duchowną, a ona ponsem się oblała. Oto dowód przebiegłości i spisku z ks. gwardyanem na mnie uknutego. Przyjąłem ten warunek, za co przy herbacie tyle mi się dostało słodkich słówek od mej żoneczki, że się aż lękałem o sen spokojny, który po kilku latach pożycia naszego przenoszę nad wszelkie czułości.
Tygodnik „San” nr. 33/1882 z 13 sierpnia 1882
Wybraliśmy się jak Bóg przykazał – z malcem naszym i z węzełkami rozmaitymi w podróż niedaleką. (…). Nasza kucharka zaczyna opowiadać, że już przyjechał jeden Biskup przez Sierakowce, że był we dworze, że miał czerwoną suknię, że drugi Biskup lada chwila nadjedzie, że na Kalwaryi strzelali z moździerzy, że się góra trzęsła, itd. Pytam skąd to wie? Odpowiada, że od parobka z Sierakowiec, który dokumentnie te rzeczy opowiadał. Rozbieram sobie to wszystko, co mi opowiada, a moja żoneczka wsiadłwszy do powozu, słodziuchno mówi do mnie: „Jasieńku przeczytaj no mi rachunek sumienia z Dunina”.
Aż pot na mnie wystąpił, ale tak się popatrzyła na mnie wzrokiem niefiluternym, że czytałem. A wiesz dlaczego mnie tak podeszła? Abym się nie patrzył na przechodzące pielgrzymki, a osobliwie na te, co stanowiły straż przyboczną przy Matce Boskiej. (…)
Nareszcie dojechaliśmy pod górę. W tem walą z moździerzy. Jedzie Biskup Przemyski. Znam go ze Lwowa. Na widok jego przypomniały mi się lata młodzieńcze, egzamina, które mnie i we śnie mrowiem przejmują i jednocześnie stanęła mi przed oczyma moja matka nieboszczka, jak niegdyś exkuzowała mię przed ks. katechetą a dzisiejszym Biskupem, za jakieś wykroczenie przeciw skromności panienki z konwiktu, jak ks. katecheta ocenił serce macierzyńskie i przebaczył wisusowi i pustakowi, chociaż panna mistrzyni zakładu, ormiankami o ognistem wejrzeniu napełnionego, nigdy mi nie przebaczyła i na sądzie Boskiem nawet nie przebaczy. (…)
W orszaku ks. Biskupa poprzedzonym kawalkatą konną szwabów z Falkenbergu, dotarliśmy wśród mnóstwa ludu do bramy tryumfalnej, u której oczekiwał dostojnego gościa Biskup sufragan z duchowieństwem.
M. Pietrzak
Link do części drugiej artykułu:
W 140. rocznicę koronacji obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej (cz. II) … czyli ocalenie Żydówki z Dobromila i uroczysta procesja
PRZEMYSKIE OKOLICE: pozostałe posty