II wojna światowa/ Tematy żydowskie
Ostateczne rozwiązanie …
Świadectwa przemyskich Żydów spisane w 1945 roku
Spośród kilkunastu tysięcy przemyskich Żydów II wojnę światową przeżyło zaledwie kilkuset. W 1945 roku niektórzy z nich złożyli przed Żydowską Komisją Historyczną w Przemyślu „zeznania”, które są świadectwem minionego czasu.
Poniżej zamieszczamy niepublikowane dotąd fragmenty maszynopisów „zeznań” Marka Schattnera, Mojżesza Gottfrieda oraz Samuela Weitmana, które przechowywane są obecnie w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
Staraliśmy się zachować oryginalną pisownię i interpunkcję. „Wytłuszczenia” tekstu pochodzą od redakcji. W kilku przypadkach nawiasem [ ] zaznaczono dopisek redakcji.
Protokół zeznań złożonych przez p. Mojżesza Gottfrieda, kupca w Przemyślu przed Wojewódzką komisją Historyczną w Przemyślu. Odbierający zeznania dr. I.Gans, przewodniczący Komisji Historycznej.
Pierwsze miesiące okupacji w Przemyślu upłynęły w względnie znośnych warunkach. Znamienne, że do końca 1941 roku nie zanotowano ani jednego wypadku zabójstwa Żyda na terenie Przemyśla. (…) Tym też tłumaczy się masowy przypływ Żydów do Przemyśla, gdzie jakoby respektowane były przez władzę okupacyjną prawa wyjątkowe (…) ogólnie liczono się z możliwością przetrwania ciężkich tych, ale ostatecznie znośnych czasów. (…)
Nie mniej nie mógł Przemyśl stanowić na dalszą metę wyjątku (…) i istotnie siłą rzeczy każdy następny tydzień przynosił i w Przemyślu coraz to nowe i coraz dotkliwsze zarządzenia, skierowane przeciwko Żydom. (…) zanotować należy przede wszystkim zakaz swobodnego poruszania się po ulicach miasta w czasie od godziny 10-5 popoł. Tylko pracujących, legitymujących się zaświadczeniem pracy, zakaz ten nie dotyczył. Jednakowoż główne ulice miasta były dla wszystkich bez wyjątku Żydów (…) niedostępne i to przez cały dzień. Za ścisłe wykonanie tych zarządzeń odpowiedzialny był Judenrat, który przez Ordnungsdienst /policja Judenratu/ strzegł, by Żydzi zakazu nie naruszali.
3/. Represyjny charakter miało wydane późną jesienią 1941 r. przez Stadtkomisariat zarządzenie, nakazujące zorganizowanie t.zw. Baudienstu, obliczone na eksploatację żyd. sił roboczych. Na czele tej instytucji powołany został Żyd Dawidowicz z Bielska, który okazał się nikczemnym sługą okupanta. Wykonywał aż nadto gorliwie ich zarządzenia i który działalnością swą jak najsmutniej zapisał się w pamięci Żydów przemyskich. (…)
5/. Już końcem 1941 r. zanotowano pierwsze nie odosobnione akty gwałtu i okrucieństwa wobec Żydów. W tym czasie zaalarmowani zostali Żydzi wiadomościami o konfiskowaniu futer na ulicach miasta. Okazało się, że na ulicach rozpoczęło się polowanie na futra i że Żydom napotkanym na ulicy futra ściągano i konfiskowano. Na interwencję Judenratu sprawa została unormowana w ten sposób, że Judenrat zobowiązany został we własnym zakresie odebrać Żydom futra i oddać je do dyspozycji Schutzpolizei. Judenrat zarządzenie to ogłosił zawiadamiając Żydów, że pod karą śmierci obowiązani są wydać posiadane futra a nawet kołdry i części futer. Żydzi z nielicznymi wyjątkami do nakazu się zastosowali, tak, że następnie Żydzi przez szereg tygodni zajęci byli sortowaniem i odwożeniem futer tych do magazynów policji niemieckiej.
6/. Jak było do przewidzenia i stosunki gospodarcze radykalnej ulec musiały zmianie i gwałtownie z dniem każdym się pogarszały. (…) Z końcem 1941 ilość obiadów wydawanych przez kuchnie ludową dosięgała 2000 dziennie, co stanowiło 10% ogółu ludności żyd. zamieszkałej w tym czasie w Przemyślu. Obiady te wydawano bezpłatnie albo za drobną tylko opłatą.
(…) we wrześniu 1941 wydział Opieki Społecznej w Krakowie powołał do życia miejscowy wydział w Przemyślu, który miał w ręce swe przejąć sprawy związane z publiczną opieką. [W skład wydziału wchodził dr. Herschdorf i Mojżesz Gottfried – przyp. red.](…) Bez żadnych podstaw do tego a tylko z pobudek dyktatorskich Judenrat do tych poczynań ustosunkował się negatywnie i przez prezesa Duldiga (…) uniemożliwiając tym samym wszelką działalność wydziału opieki. (…) Judenrat w ingerencji posunął się tak dalece, żę wezwał desygnowanych przez centralę w Krakowie dra Herschdorfera i M.Gottfrieda do dobrowolnego złożenia mandatów, a nawet wręcz im zagroził wydaniem w ręce gestapo, jeżeli wezwaniu zadość nie uczynią. Wszystko to działo się w porozumieniu z drem Rebhanem, Goldmanem /żyjącym obecnie w Przemyślu/, drem Kronbergiem /żyjącym obecnie w Gliwicach/, Rechterem i Finkelsteinem /którzy następnie zginęli/. Jak stwierdzili to inż. Golinger, Rosenfeld i Horowitz, którzy będąc członkami Judenratu nie godzili się na postępowanie większości z Duldigiem na czele.
Protokół spisany przez Wojewódzką Komisję Historyczną w Przemyślu, Odbierający zeznania Dr Dawid Haupt, przewodniczący W.Ż.K.H. Zeznający inż. Samuel Weitman, kierownik fabryki „Polna” w Przemyślu.
W dzielnicy przebywałem do 17.XI.1942
Z zawodu inżynier mechanik prowadziłem przed wojną fabrykę rowerów, której byłem właścicielem. Po wkroczeniu Niemców zostałem ustanowiony Wirtschaftsamt komisarycznym kierownikiem tejże fabryki. W tym charakterze pracowałem przez rok prawie a to do akcji lipcowej, kiedy to znalazłem pracę jako ślusarz na kolei. Fakt powierzenia mi jako Żydowi kierownictwa fabryki sam przez się wysoce znamienny, nie był w Przemyślu odosobniony. Podobnie jak ja (…) prowadził na tych warunkach swą fabrykę [nieczytelne] /fabryka cygarniczek/, Pipe /fabryka guzików, Langsam /Fabryka mebli i narzędzi stol./. Podobnie i Rinde pracuje we własnej fabryce /fabryka zabawek/ ale już tylko w charakterze urzędnika. (…)
Jak wszędzie indziej tak i w Przemyślu wprowadzono sukcesyjnie naprzód ograniczenia jak opaski, zakazy przebywania na oznaczonych ulicach miasta (…). Przeprowadzona została konfiskata mebli przez urzędników magistrackich, którzy z całą gorliwością obchodzili mieszkania i wartościowsze meble na sztajfery ładowali. Jeśli idzie o futra to z własnego przeświadczenia wiem z jaką usłużnością asystowała granatowa policja szupowcom przy rekwizycji futer. Po upływie terminu oddania futer obchodzili w tow. granatowej policji żyd. mieszkania i uzbrojeni w specjalne pałeczki aby rękami broń Boże nie dotknąć się żyd.garderoby – przeszukiwali szafy itp. (…) Akcja futrzana nie minęła też bez ofiar. Zaaresztowana została żona adwokata dr.Bernankowa, która następnie zginęła we więzieniu. Aresztowany został (…) Korn u którego przy rewizji znaleziono skórę (…). Naogół Żydzi jednak lojalnie zastosowali się do zarządzenia władz mimo że znaleźli się i tacy co futra spalili (…). Już w tymczasie niewątpliwie obmyślano i opracowano plany całkowitej zagłady Żydów. (…) Trzeba było już wcześniej oddziaływać i na psychikę Żydów w tym kierunku, by znaleźć w miesiące później w ofiarach swych istoty bezwolne i na najgorsze przygotowane. Pozatym każdy z tych przeciw Żydom skierowany krok odgradzać miał niczem opaski i mury ghetta Żydów od nieżydów, ofiary od prześladowców. (…)
Pierwszym zdecydowanie represyjnym aktem w Przemyślu, to nocna akcja 1.000 deportowanych do Lwowa do obozu janowskiego. (…) W rzeczy samej była akcja ta wbrew pozorom próbą tylko i zapowiedzią jedynie dalszych późniejszych krwawych wypadków. (…) Coraz częściej zdarzało się, że gestapowcy jawili się w ghetcie i tu aresztowali osoby starsze o których wszelki ślad później ginął. (…) Zbliżała się chwila zdecydowanego już uderzenia zmierzającego do zupełnej likwidacji ghetta.
Akcję lipcową poprzedziło stworzenie dzielnicy żyd., do której prowadziły dwie drogi. Od ul. Jagiellońskiej i od W.Pola. Napisy na bramach: uwaga dzielnica żyd. – wojskowym i aryjczykom wstęp wzbroniony uniemożliwić miały Żydom wszelki kontakt ze światem. Tylko pracujący w mieście mogli grupami w szeregach pod odpowiedzialnością przewodnika kolumny opuszczać ghetto. Powracający z pracy mogli przynosić do dzielnicy nie więcej jak 2 klg. ziemniaków . Dnia 25/7 1942 wracałem z pracy, niosłem w teczce wiśnie i ziemniaki wszystkiego wagi 2 klg. Na kilka minut przed moim przybyciem do ghetta zastrzelony został na wiadukcie przez szupowca-ślązaka robotnik żydowski Zipper u którego przy rewizji przed wejściem do ghetta znaleziono jakieś śruby. (…) Stawało się widocznym: nadciągała burza. Zbliżały się dni akcji …
O perfidii z jaką niemcy starali się uśpić czujność i zdezorjentować Żydów świadczy taki fakt n.p., że w fabryce „Polna” której właścicielem został Clas [?], wysoki dygnitarz partyjny, przyznano Żydom na 3 dni przed akcją podwyżkę płac. W rezultacie w kilka dni później robotnikom żydowsk. już ta podwyżka płac nie była potrzebna. Objęci zostali oni akcją „przesiedlenia”. Jak się później okazało poszli do fabryki śmierci w Bełżcu.
Protokół zeznań Dra Marka Schattnera, złożonch przed Wojewódzką Żyd. Komisją Historyczną w Przemyślu (odbierający zeznania kierownik Komisji Dr. I. Gans. Zeznający; Dr. M.Schattner, lekarz w Przemyślu)
Akcja ta trwała jeden tydzień i przeprowadzona została w trzech transzach w dniach 27/7, 30/7 3/8. Akcją tą największą jakie kiedykolwiek się odbywały objęto 12400 Żydów, co wobec zamieszkałych w tym czasie w Przemyślu 20.000 Żyd. stanowiło przeszło 60 % ludności żyd. Wedle planów władz okupacyjnych pozostać miało w Przemyślu jedynie 4.000 Żyd. i to wyłącznie pracujących, którzy mieli otrzymać pieczęcie na zaświadczeniach pracy. (…) W Przemyślu mieszkało wówczas ponad 20.000 Żyd. a nie 17.000, jak to wykazywała oficjalna statystyka. W rezultacie po akcji tej pozostało w ghecie przemskim nie 4.000 Żyd., lecz ponad 7.000, która to cyfra mieści prócz legalnych 4.000 i nielegalnych 3.000 Żyd. Akcja lipcowa w odróżnieniu do późniejszych nie przyszła niespodziewanie. Już dwa tygodnie przedtem krążyły na ten temat niepokojące pogłoski. Na ogół jednak nie orjentowano się w sytuacji i mało kto zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji, wierząc raczej enuncjacjom władz okupacyjnych, że idzie przesiedlenie i nic poza tym. Z niewiarygodną naiwnością oswajano się z myślą o konieczności wyjazdu do pracy. Jak dalece wtedy jeszcze wierzono zapewnieniom władz okup. (…) dowodzą okoliczności w jakich w ostatniej jeszcze chwili zebrano jeszcze kontrybucje nałożoną na kilka dni przed akcją. I tak dnia 23/7 1942 do żądanej kwoty 1.300.000 zł brakowało około 250.000 zł. Kiedy ze strony niemieckiej oświadczono, że w razie złożenia tej resztującej sumy zabezpieczony będzie spokój, zebrano w ostatniej chwili ta kwotę – w przekonaniu, że tym samym uratowano sytuację na całej linii. Zaufanie jakim darzono gestapo uznać należy tym mniej zrozumiałym, że już dnia 15/7 zamknięta została dzielnica a dnia 25/7 gestapo dzielnicę otoczyło posterunkami policji. (…) Okazało się po niewczasie, że masowa zagłada 12.000 ludzi poprzedzona była masowym oszustwem wysiedleńczym. (…) Wedle zarządzeń Judenr. Wysiedleni zobowiązani byli sami o oznaczonej godzinie zjawić się na placu. Na pierwszy ogień przeznaczeni byli mieszkańcy w tzw. Blokach A i B tj. zamieszkali przy ul. Jagiellońskiej, Mniszej, na wiadukcie i części Czarnieckiego /do ul. Kopernika/. Członkowie Judenratu (…) wraz z całym C.D. i personelem urzędniczym Judenratu – obchodzili mieszkania i wzywali proskrybowanych do punktualnego jawienia się na placu. Agitacja ta okazała się bardzo skuteczna, tak dalece, że ordnerzy własnych rodziców doprowadzali na plac, jak to np. uczynił ordner Abend, który rodziców odprowadził na miejsce zbiórki.
(red. M. Pietrzak)
Członkowie grupy założycielskiej organizacji He-Halutz, Przemyśl 1922 (źródło: www.dbs.anumuseum.org)
Posty związane z tematyką żydowską: