Okruchy pamięci
Przypadek Majera Wolfmana
… czyli bilet, który przepadł
Majer Woltman urodził się w Ruszelczycach, koło Krzywczy, w pierwszych latach minionego stulecia.
W latach dwudziestych XX wieku wieś liczyła około 140 domów z blisko 800 mieszkańcami. Wśród nich było 30 Żydów. W 1935 roku Majer Woltman miał już 31 lat i nadal był kawalerem. Od dawna chodziła mu po głowie myśl wyjazdu do dalekiej Palestyny (państwo Izrael miało powstać dopiero za 14 lat).
Majer Woltman zapragnął wyemigrować z rodzinnych Ruszelczyc do Palestyny tak jak czyniło to setki innych Żydów, którzy podatni byli na głoszone wówczas syjonistyczne hasła.
Jak zamierzał, tak i zrobił. Pociągiem do rumuńskiej Konstancy a potem statkiem przez Istambuł do Hajfy, udał się Majer w nieznane. Statek nazywał się „Kościuszko” i pływał wówczas pod polska banderą.
W czasie pierwszych lat pobytu w Palestynie Majer Woltman pracował zarówno w brytyjskiej policji, która miała za zadanie obronę żydowskich osadników przed atakami palestyńskich Arabów, jak i występował w roli instruktora tańca.
„W sierpniu 1939 r. zamierzał wrócić do Polski, by poślubić narzeczoną, która mieszkała w małej wiosce koło Krzywczy. Miał już bilet na statek płynący z portu w Hajfie do Europy w połowie sierpnia 1939 roku. Niestety, a może raczej na szczęście dla niego, zaledwie dwa tygodnie przed datą żeglugi nabawił się ciężkiej choroby zakaźnej, musiał spędzić w szpitalu dwa miesiące i jego bilet na statek przepadł.” Bilet przepadł , ale jego życie zostało ocalone. Już w październiku 1939 roku został zamordowany „przez grupę przechodzących obok Ukraińców” ojciec Majera, a reszta rodziny „została wywieziona przez Niemców do obozów śmierci i zamordowana w komorach gazowych.” Majerowi się udało … zachorował w odpowiednim czasie i nie wyjechał tego feralnego roku z Palestyny.
Port w Hajfie w latach trzydziestych XX wieku.
"Kościuszko" zabierał na pokład 712 pasażerów.
Pięć lat później, w czerwcu 1944 roku Majer Wolfman ożenił się z Pesią Menkes, która urodziła się w Białymstoku i wraz z rodziną wyemigrowała do Palestyny w 1925 roku.
„Po ślubie przenieśli się do Ramat Gan, miasta położonego obok Tel Awiwu. Majer kontynuował pracę w przemyśle diamentowym, a Pesia była pielęgniarką. Mieli jedynego syna, Samuela (Shmuela), nazwanego imieniem ojca Majera, który zginął w Ruszelczycach w 1939 roku.”
Chociaż Majer Woltman pochodził z maleńkiej wsi z okolic Birczy, to najpierw w Palestynie, a potem w Izraelu, znalazł pracę w przemyśle diamentowym (był m.in. kierownikiem w zakładzie obróbki diamentów w Natanii). Potem pracował m.in dla ministerstwa spraw wewnętrznych jako kierownik lokalnego biura Ramat Gan.
Majer Woltman zmarł w 1982 roku, w wieku 78 lat i może nigdy byśmy o nim nie usłyszeli, gdyby nie całkiem dziwny zbieg wypadków. Gdyby ktoś nie zachował starych dokumentów, gdyby Piotr Haszczyn z Krzywczy nie przeczytał pewnego artykułu, gdyby Samuel, syn Majera Woltmana nie odwiedził rodzinnej wioski ojca … może nigdy nie wiedzielibyśmy nic o losach Majera Woltmana, Żyda z Ruszelczyc, który wyjechał do dalekiej Palestyny, i któremu przepadł bilet na statek.
Poniżej linkujemy do dwóch materiałów, które przedstawiają historię Majera Woltmana oraz opowiadają o tym jak ta historia ujrzała światło dzienne.
MAJER WOLFMAN (1904- 1982). Historia jednej podróży
Dokończenie „Historii jednej podróży”
OKRUCHY PAMIĘCI: pozostałe posty