„Przemyśl najczyściejszem miastem Galicyi” (cz. I)
… czyli zwierzchność wobec smrodu w 1885 roku
Końcem XIX wieku pojawiło się w Przemyślu kilka tytułów prasowych, wśród których, drugim w kolejności założenia było „Echo znad Sanu” (1885). Poprzedzał je „SAN. czasopismo społeczno-ekonomiczne” (1878) oraz „Przemyślanin” (1881). Trzeba przyznać sprawiedliwość trzem pierwszym przemyskim tytułom prasowym, że starały się rzetelnie i obszernie opisywać sytuację w mieście, zdawać relację z tego co dzieje się w życiu publicznym i politycznym. Dawni redaktorzy bacznym okiem przypatrywali się stanowi samej tkanki miejskiej, która pozostawiała sporo do życzenia. Jednym z przykładów takiej interwencji, był cykl artykułów o stanie miasta, które zamieściło „Echo znad Sanu”. Poniżej przytaczamy fragmenty jednego z materiałów, który ukazał się końcem października 1885 roku. W części drugiej sięgniemy do numerów tej gazety z wcześniejszych miesięcy.
Pragniemy jednocześnie dodać, że przytaczając opisy sprzed 150 lat, redakcja nasza nie miała na celu podważenia, powszechnie panującej wśród mieszkańców miasta przekonania o jego wyjątkowości.
Powietrze w Przemyślu
Miasto nasze, przed kilkunastu jeszcze laty należące do najzdrowszych i najprzyjemniejszych pod względem świeżego powietrza w kraju, posiada dziś powietrze tak zanieczyszczone i zatrute, że niekiedy trudno niem oddychać, a nieznośne katary są nieustanną plagą mieszkańców. Przyczyną tego jest przedewszystkiem karygodne, i dla mieszkańców wielkich miast stołecznych trudne do wytłumaczenia, niedbalstwo mieszkańców, a w szczególności właścicieli domów w Przemyślu, a w drugim rzędzie brak sprężystości władzy wykonawczej zwierzchności gminnej.
Przepełniona kloaka, kupa gnoju od koni, krów, trzody chlewnej i drobiu, trzymanych nawet w samem śródmieściu (np. w realności pod L. k. 176 przy ul. Franciszkańskiej), niezamieciona od miesiąca sień i schody, zabłocony po kostki chodnik przed kamienicą (jak to jest zawsze „na Bramie” i dalej aż do ulicy kolejowej, przy ul. Jagiellońskiej, Długiej, Władycze wyższe. Dobromilskiej itd.) w niczem bynajmniej nie żenują właściciela realności w Przemyślu. Jest to tern bardziej rażącem, że dochody z realności w Przemyślu są bardzo znaczne, gdyż czynsze są bardziej wygórowane niż we Lwowie, a ciężary znacznie mniejsze, komunalne zaś w porównaniu z lwowskimi prawie żadne. Nadto w przemyskich kamienicach instytucja stróżów, dzwonków, oświetlania sieni, schodów, należy do rzeczy zupełnie niepotrzebnych, na co w innych miastach wydatki znaczną rubrykę dla właścicieli domów stanowią. Oczywiście, że wobec niedbalstwa właścicieli domów, czynszownicy także nie wiele dbają o utrzymanie porządku w ubikacjach do nich wyłącznie nie należących i powiększają jeszcze ogólne zanieczyszczenie. Toż nic dziwnego, że w przeważnej części kamienic w Przemyślu na podwórzach i po sieniach panują tak okropne wonie, i to nawet po kamienicach pierwszorzędnych, że bez zatkania nosa trudno jest do nich wstąpić.
Plac Na Bramie w Przemyślu, lata 1880-1900
Również z wielu domów lub sklepów wydobywają się na ulicę zabójcze fetory („na Bramie”, koło parowego młyna na lwowskiej ulicy, wprost Franciszkanów, koło instytutu obok ruskiej katedry, na Władyczu górnem). Jeżeli jednak wina za to w pierwszym rzędzie spada na właścicieli i mieszkańców, to nie mniejsza niezawodnie jest udziałem organów wykonawczych zwierzchności gminnej.
Najpierw bowiem pozwala się w Przemyślu zabudowywać place, które powinne pozostać wolnymi, następnie pozwala się lokować instytucye tego rodzaju jak kryminał, furdygarnia, będące prawdziwemi źródliskami zarazy, w samym rynku, dalej na palcach możnaby policzyć w Przemyślu te kamienice, w którychby kloaki były racjonalnie urządzone; a przecież to już jest winą urzędu budowniczego, że zatwierdza wadliwe plany lub też wcale nie przestrzega wykonania planów. Dalej winą jest policyi porządku i policyi zdrowia, iż nie czuwa należycie nad właścicielami domów i nie zmusza ich do utrzymywania czystości.
Radny, nieprzestrzegający przepisów prawa …
Wprawdzie cała rada składa się z właścicieli domów, przeciw którym po największej części kroki przymusowe zastosować by należało, ale to nie powinno organów wykonawczych deranżować. Radny, nieprzestrzegający przepisów prawa, niedbały, a tem samem szkodzący swoim bliźnim, nie zasługuje na żadne względy tak samo, jak każdy inny obywatel. Tak więc, radny czy nieradny, bezwarunkowo do utrzymania porządku w domu i przed domem zmuszonym być powinien.
W końcu sama zwierzchność powinna swoje obowiązki co do czystości ulic dopełniać w sposób należyty. Tymczasem śmiecie po ulicach leżą, aż je wiatr rozwieje, kupy błota, aż się na nowo w pył rozsypią, na Zasaniu tuż przy węgierskiej ulicy za ogrodem pp. Sontagów znajduje się sadzawka, wyglądająca na prawdziwą indyjską kalankę choleryczną, ekskrementa z koszar wywozi się jak rok długi przez cały dzień zamiast w nocy, a takiego sposobu czyszczenia kanałów, jakie od 4 tygodni odbywa się na ulicy Franciszkańskiej pewnie jeszcze Europa nie widziała. Zatrucie powietrza skutkiem tego jest tak okropnem, że osoby zmuszone ulicą tą przechodzić mdłości dostają, a wiatr pędzi woń okropną aż do krytego mostu. A cóż mówić o tak zwanem żydowskiem mieście, chyba tam lepiej nie zaglądać.
Widać jednak. że autochtoni przemyscy przyzwyczaili się już do takiego powietrza i takiej postaci swego miasta, gdyż pewien radny na przedostatniem posiedzeniu rozpoczął panegiryk słowy: „Ponieważ Przemyśl jest najczyściejszem miastem w Galicyi”, szkoda tylko, że mu p. burmistrz w tem miejscu przerwał, bo bylibyśmy niezawodnie jakiś bardzo ciekawy wniosek usłyszeli.
Kto zatem mieszka w Przemyślu i komu na własnem zdrowiu i zdrowiu drogich sercu swemu osób choć cokolwiek zależy, komu wreszcie zależy na dobru swych bliźnich: powinien przestrzegać czystości i czuwać nad jej przestrzeganiem. Magistrat zaś powinien zastosować wszelkie służące mu do dyapozycyi środki, aby niedbałych lub opornych właścicieli domów zmusić do porządku, a to tern bezwzględniej, że w tak korzystnych warunkach jak w Przemyślu, właściciele domów w żadnem innem mieście w kraju się nie znajdują. Nadto powinien magistrat starać się o przeprowadzenie należytej kanalizacyi i zadrzewiać wolne place i ulice, gdyż roślinność także wielce przyczynia się do odświeżenia powietrza.
[źródło: „Echo znad Sanu” nr 26/1885]
Poniżej link do wszystkich
dotychczas opublikowanych materiałów:
Od kilku już lat Przemyskie Historie.pl starają się przybliżać mieszkańcom Przemyśla historię ich pięknego miasta. Jeśli choć trochę podoba Ci się to co robimy;
OBRAZKI Z MIASTA: pozostałe posty