Tematy żydowskie / Czasy II Rzeczypospolitej
Pogrom Żydów w polskim Lwowie
Listopad 1918 roku
Nad ranem 22 listopada 1918 roku rozpoczął się trwający dwie doby pogrom Żydów we Lwowie. Zarówno w czasie wojny, jak i w krótkim okresie gdy ukraińskie oddziały opanowały miasto, lwowscy Żydzi czuli się stosunkowo bezpieczni. 22 listopada 1918 roku władzę nad miastem przejęły polskie oddziały. Lwów był wolny, ale dla lwowskich Żydów rozpoczęły się dni grozy. W zajętym przez wojska polskie mieście, polscy i ukraińscy mieszkańcy Lwowa urządzili pogrom żydowskich współobywateli.
„W piątek 22 listopada 1918 roku w ciemnościach nad ranem o godz. 5:30 Maurycy Ignacy Baczes, zamieszkały w sercu dzielnicy żydowskiej Lwowa przy ul. Bóżniczej 24, róg Smoczej, usłyszał ze swojego trzypokojowego mieszkania na drugim piętrze graną na ulicy na harmonii melodię «Jeszcze Polska nie zginęła». Potem dobiegły go krzyki nakazujące otwierać bramy i bicie do bram okolicznych kamienic. Baczes nie mógł przewidywać, że melodia przyszłego hymnu Polski, krzyki po polsku i walenie w bramy to zapowiedź pogromu. Wtedy, u schyłku nocy, nie mógł sobie nawet wyobrazić tego, co czeka dzielnicę żydowską we Lwowie przez najbliższe dwie doby. Choć musiał mieć złe przeczucia, ponieważ po całodziennych walkach polsko-ukraińskich on, żona i czwórka dzieci nie spali całą noc. Zeznał: «Czuwaliśmy zupełnie ubrani».
Dziesięć minut wcześniej 22 listopada 1918 o godz. 5:20, polscy wojskowi porucznik Roman Abraham i chorąży Józef Mazanowski weszli na wieżę lwowskiego ratusza. Zerwali zawieszone tam 1 listopada 1918 roku ukraińskie flagi i wywiesili polski sztandar. (…) To był znak faktycznego militarnego i politycznego przejęcia władzy we Lwowie przez Polaków. Całkowitej władzy nad miastem. Po raz pierwszy od 1772 roku.” [Grzegorz Gauden „Lwów. Kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918″, Wyd. Universitas, Kraków 2018 ]
W dniu następnym – 23 listopada 1918 r. – „Kurjer Lwowski” w wydaniu wieczornym napisał: „Smutny objaw zdziczenia zaobserwować można w mieście. Szumowiny społeczeństwa a wśród nich wielu przebranych w mundury wojskowe rabuje sklepy i rozbija ich zawartość. Patrole legionowe wkraczają, lecz na razie trudno im zapobiec we wszystkich wypadkach. W nocy aresztowano sporo osób powracających do domu z łupami. Dziś rano w okolicy placu Krakowskiego i ulicy Żółkiewskiej powtórzyły się oburzające sceny rabunkowe. Legioniści strzałami rozpędzają tłumy rzucające się na sklepy. Energiczny rozkaz polskiej komendy wojskowej i zaprowadzenie sądów doraźnych zapobiegną dalszym rabunkom”
Pomiędzy piątkowym porankiem 22.XI. 1918 roku, kiedy to na gmachu lwowskiego ratusza zatknięta została biało-czerwona flaga, a wieczornym wydaniem „Kurjera Lwowskiego” z 23. XI. 1918 r. minęły niemal dwie doby. Coś niedobrego musiało wydarzyć się w mieście, skoro gazeta ZAPOWIADAŁA wprowadzenie sądów doraźnych.
Chasydzka synagoga Szul we Lwowie, zdjęcie wykonane po pogromie w 1918 r.
***
Przekonanie o tym, że ludność żydowska sprzyjała Ukraińcom, było wśród Polaków we Lwowie w owym czasie powszechne. Sformowana po wejściu Ukraińców do Lwowa milicja żydowska (ok. 300 osób) miała pierwotnie za zadanie ochronę swojej dzielnicy w czasie ogólnej destabilizacji. W czasie walk polsko-ukraińskich oficjalnie zadeklarowała swoją neutralność. Potwierdził to raport delegatów MSZ – Leona Chrzanowskiego i Józefa Wassercuga z 17 grudnia 1918 roku, stwierdzający jednocześnie, że było kilka przypadków łamania neutralności przez milicję żydowską.
Zaangażowanie milicji żydowskiej (incydentalne, bądź też bardziej systematyczne) w walki polsko-ukraińskie nie było z pewnością przyczyną zajść, jakie nastąpiły zaraz po wkroczeniu Polaków do Lwowa. Posłużyło jednak do ich usprawiedliwiania i tłumaczenia. Już po ustaniu antyżydowskich ekscesów „żydowskie sfery obywatelskie” odcięły się od działań „nacjonalistów z pod znaku Waldmana”, którzy „siłą przejęli gmach kahału” i „starali się skierować sympatię Żydów w kierunku Ukraińców” wbrew woli i intencji nawet samych syjonistów. „Rola obrońców mienia żydowskiego przed motłochem tym lub owym, jednała im wdzięczność biednych warstw zamieszkałych w żydowskich dzielnicach, ale nawet z pośród nich nie było ani jednego objawu uznania milicji za jakieś wojsko.” [„Kurjer Lwowski” nr. 519 z 25. XI. 1918 r.]
Warto zauważyć, że lwowska prasa w owym czasie nie wspominała jeszcze o śmiertelnych ofiarach, sugerując jednocześnie, że w antyżydowskich ekscesach uczestniczył głównie tzw. margines społeczny. Później miało się okazać, że w rabunkach, poza wypuszczonymi z więzień kryminalistami, brali udział również szanowani obywatele miasta Lwowa oraz polscy wojskowi. Same zresztą anyżydowskie zajścia rozpoczęte zostały od ataku żołnierzy por. Romana Abrahama na sklep jubilerski Zippera, który znajdował się niedaleko lwowskiego ratusza – w kamienicy na rogu Rynku i ul. Szewskiej. Atak na jubilera Zippera wystarczył, aby za wojskiem ruszyli cywile.
Chasydzka synagoga Szul we Lwowie, zdjęcie wykonane po pogromie w 1918 r.
Wielka Synagoga Przedmiejska spalona w listopadzie 1918 roku w czasie pogromu
***
Jeśli L. Chrzanowski i J. Wassercug, autorzy raportu z grudnia 1918 r. przypisywali milicji żydowskiej marginalny udział w walkach polsko-ukraińskich, to zupełnie odmienne zdanie na ten temat wyraził później kpt. Czesław Mączyński – ówczesny dowódca obrony Lwowa. W wydanych po latach wspomnieniach, utrzymywał, że milicja żydowska była „sprzymierzonym z Ukraińcami wojskiem, walczącym pod płaszczykiem neutralności”. Autor wspomnień „Boje Lwowskie” [wyd. Warszawa, 1921] zarzucał jej czynny udział w walkach, rozbrajanie ochotników pragnących dostać się w polskie szeregi oraz wskazywanie miejsc, w których ukrywali się ranni polscy żołnierze.
Szkopuł w tym, że sam Mączyński może nie być do końca wiarygodnym źródłem. Grzegorz Gauden, autor książki pt. „Lwów – kres iluzji…” , twierdzi wręcz, że Mączyński „nienawidził Ukraińców, był skrajnym endekiem, obsesyjnym antysemitą” i obarcza go odpowiedzialnością za antyżydowskie zajścia, w których poza cywilami brali udział również polscy żołnierze.
Mączyński urodził się w Kaszycach pod Przemyślem, był absolwentem Gimnazjum w Jarosławiu oraz nauczycielem I Gimnazjum w Przemyślu. „Dziwnym zbiegiem okoliczności – pisał w swoim artykule o Mączyńskim Lucjan Fac [„Nasz Przemyśl”, 86/ 2011] – ten świetnie zapowiadający się w 1914 r. nauczyciel przemyskiego gimnazjum, w listopadzie 1918 r. stanął na czele obrony Lwowa. Mimo że był oficerem rezerwy, chociaż z dużym doświadczeniem wojennym, to właśnie jemu przyszło organizować i kierować walką o wyzwolenie Lwowa w najgorszym dla miasta okresie listopada 1918 r.” Od 1 do 22 listopada 1918 Mączyński kierował Naczelną Komendą Obrony Lwowa, a od 22 listopada do 12 grudnia 1918 był komendantem miasta. Wydaje się, że w pamiętnych dniach listopadowych miał w swoich rękach wystarczające narzędzia, które mogły zapobiec albo przynajmniej ograniczyć skalę antyżydowskich wystąpień.
Czesław Mączyński podczas pracy
Jednocześnie w samym Lwowie, w tamtych listopadowych dniach, obecny był również generał Roja – komendant wojskowy na Galicję wschodnią. To on mianował Czesława Mączyńskiego komendantem Lwowa i do niego skierowała się w sobotę rano delegacja żydowska, w skład której wchodzili adwokaci Parnas i Wasser (jako prezydium kahału) oraz prezes żydowskiego klubu mieszczańskiego Chajes, przedstawiając „obraz zniszczenia (…) jaki spowodowali umundurowani bandyci, rabujący sklepy i wpadający również do mieszkań prywatnych.”
Wspomniani już L. Chrzanowski i J. Wassercug stwierdzili w swoim raporcie, iż „pomimo braku oficjalnego rozkazu na rozpoczęcie ekspedycji karnej przeciwko Żydom wydanego przez polskie władze wojskowe, to jednak zarówno wśród szeregowych żołnierzy jak i oficerów biorących udział w pogromie i rabunkach, do spółki z umundurowanymi ochotnikami, powszechny był pogląd, iż akcja jest akceptowana przez polskie dowództwo wojskowe.”
„Kuriej Lwowski” [nr 519/1918 r.] pisał: „ W sobotę podczas niecnego plądrowania sklepów przeważnie w dzielnicy żydowskiej, powstał pożar na pl. Krakowskim i w sąsiednich domach. (…) W sobotę pod wieczór fale płomieni zalewały domy, położone po północnej stronie pl. Krakowskiego i w sąsiednich ulicach, w których mieści się ‘gheto’ żydowskie. Niektóre domy spłonęły aż po piwnice. Spaliły się dwa domy modlitw, z tych jeden bardzo stary, duża liczba domów i sklepów z rozmaitą starzyzną, ubraniami itp. Jakaś zbrodnicza ręka podpaliła w nocy na nadzielę około g. 11 postępową synagogę na Starym Rynku, jednak energiczny ratunek straży pożarnej uratował budynek i piękne jego urządzenie od zniszczenia. (…) W wspomnianych ulicach przedstawia się straszny obraz zniszczenia. Setkom mieszkańcom spalił się zupełnie cały dobytek. Szkody są olbrzymie.”
Według raportu L. Chrzanowskiego i J. Wassercuga w trakcie listopadowych wydarzeń zginęło co najmniej 150 osób (Żydowski Komitet Ratunkowy określał liczbę ofiar śmiertelnych na co najmniej73), spalonych zostało ponad 50 budynków mieszkalnych, splądrowanych ponad 500 należących do Żydów sklepów. Spalono Wielką Synagogę Przedmiejską przy ulicy Bożniczej 16 i chasydzką synagogę Beit Chasidim u zbiegu ulic Łaziennej i Bożniczej, a dziesiątki dzieci zostało sierotami.
Wprowadzenie sądów doraźnych nastąpiło dopiero w sobotę wieczorem – 23 listopada 1918 r. W niedzielę rano wojsko przywróciło porządek na ulicach miasta. Od początku pogromu minęły dwie doby. Okazało się, że dwie doby wystarczyły.
Przed spaloną synagogą Szul cztery dni po pogromie
***
Przebywający we Lwowie 22. XI. 1918 r. przyszły Marszałek Sejmu Rzeczpospolitej Maciej Rataj w swoich wspomnieniach napisał: „Widziałem p. Mączyńskiego przejeżdżającego autem przez rynek i pobłażliwie uśmiechającego się na widok scen, o których wspomniałem. Zapomnieć i darować mu nie mogę tego dnia i tego uśmiechu!” W odrodzonej Rzeczypospolitej kpt. Czesław Mączyński został odznaczonym Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari oraz Krzyżem Niepodległości z Mieczami. W latach 1922-1927 zasiadał w Sejmie RP. Porucznik Roman Abraham, którego żołnierze zaatakowali sklep jubilera Zippera, został mianowany rotmistrzem jeszcze 24 listopada 1918 roku.
Lwowski sąd polowy za mordy w dzielnicy żydowskiej skazał na śmierć przez rozstrzelanie trzy osoby. Za przestępstwa i zbrodnie dokonane w dzielnicy żydowskiej objęto oskarżeniem 79 osób. Większość spraw karnych umorzono wobec braku dowodów winy.
O zajściach we Lwowie obszernie pisała prasa zagraniczna, podając zresztą znacznie zawyżoną liczbę ofiar. Ten fakt nie sprzyjał rozliczeniu pogromu przez samych Polaków. Raczej skłaniał do marginalizacji zdarzenia.
Do Lwowa, celem zbadania skali i okoliczności pogromu, skierowano dwie rządowe komisje (w styczniu 1919 roku pojechała do Lwowa druga Nadzwyczajna Rządowa Komisja Śledcza), których raporty nie doczekały się publikacji w wolnej Polsce. W sumie na temat lwowskiego pogromu powstało cztery raporty, w tym tzw. raport Morgenthaua, przewodniczącego specjalnej komisji powołanej przez rząd Stanów Zjednoczonych, która przebywała we Lwowie w drugiej połowie 1919 roku.
Przez lata wydarzenia z listopada 1918 roku okrywała cisza. Trzeba zrozumieć ciszę. Bo kiedy nad Lwowem zawisła w końcu polska flaga i jednocześnie rozpoczął się pogrom lwowskich Żydów, to tylko cisza chroni przed niepokojącymi myślami i pytaniami.
(opr.) M. Pietrzak
Wielka Synagoga Przedmiejska spalona w listopadzie 1918 roku w czasie pogromu
Jako dodatkowe wprowadzenie w temat proponujemy lekturę wywiadu jaki udzielił Jarosławowi Kurskiemu – Grzegorz Gauden
Z tematyki żydowskiej – pozostałe posty: