Testament Mieczysława Pawlikowskiego
oraz inne doniesienia prasowe (luty 1904 r.)
Przemyski luty 1904 roku nie odznaczał sie niczym szczególnym. Wprawdzie Józef Wolak, 4-letni syn Jana Wolaka tutejszego kapelusznika, zamieszkałego w Rynku, potrącony drzwiami przez swego 8-letniego brata wpadł do wanienki z gorącą wodą, przygotowaną na pranie bielizny i odniósł tak znaczne poparzenia, iż mimo pomocy lekarskiej w kilka godzin swoje życie zakończył … to życie w mieście biegło swoimi utartymi drogami. Na ulicy Trzeciego Maja, w pewna niedzielę pijany Józef Stanisławczyk, nie wiedząc zdaje sie, co czyni … porwał się czynnie na policjanta. Temu ostatniemu z pomocą pośpieszył przechodzący nieopodal żandarm. Do trójki mężczyzn wkrótce dołączyła się kochanka Stanisławczyka i zaczęła sie już prawdziwa bijatyka. W jej wyniku pijany Stanisławczyk trafił do aresztu, a kochanka Marya Budyk do szpitala, bowiem rozsierdzony żandarm potraktował ją szablą na tyle poważnie, że pomoc medyka stała się niezbędna.

Widok na wybrzeże Franciszka Józefa (pocztówka z 1904 r. zb. własne)
Przemyska publiczność teatralna
Wspomniane powyżej incydenty rozgrywały się, co trzeba z miejsca przyznać, wśród mniej kulturalnie wyrobionych warstw społecznych miasta Przemyśla. Wśród mieszczan, urzędników, prawników i wszelkiej maści lekarzy, takie ekscesy raczej się nie zdarzały. Mało tego, skłonni jesteśmy podejrzewać, że wspomniani obdarzeni byli wysoką kultura i wyrobionym smakiem, dzięki którym życie kulturalne miasta kwitło w sposób wręcz niezwykły. Na taki obraz nieco cienia rzuca notatka zawarta w gazecie “Nowy Wiek” z 4 lutego 1904 roku. Czytamy w niej, co następuje:
“Każda trupa teatralna polska wybierając się z daniem przedstawień po miastach prowincyonalnych, powinna Przemyśl omijać, jak zakażony. Tak jest. Proszę sobie przedstawić, że publiczność przemyska cywilna, na którą się składa około 40 tysięcy mieszkańców, pozbawioną stałego teatru, jeżeli od czasu do czasu zjedzie jaka polska trupa teatralna, to najwyżej liczniej trochę zbierze się napierwsza przedstawienie, lecz na następnych już teatr świeci pustkami. Tego zainteresowania się sztuką dała przemyska publiczność dowód już niejednokrotnie, to zadokumentowała i w ubiegłym tygodniu. Na przedstawienie teatru ludowego miłośników sceny ze Lwowa w czwartek, gdzie odegrano znaną operetką „Nitouche“ z p. Zimajer w roli tytułowej, sala zapełniła się widzami, następnego już dnia były zupełne pustki,a miano odegrać „Żołnierza królowej Madagaskaru”. Przedstawienie zostało odwołano, z powodu niedyspozycyi p. Zimajer, jak ze sceny podał jeden z aktorów. Zdaje się jednak, że z braku publiczności i tego za złe nie można brać dyrekcyi, że przedstawienie odwołały nie chcąc grać przed pustemi krzesłami.
Za to publiczność przemyska zapełnia salę tam, gdzie popisują się Ben-Ali-Beje, gdzie oglądać można cielę o dwóch głowach, lub dwoje cieląt a jedną głową, albo też podziwiać kobietę z zarostem brody, lub kobietą bez zarostu, a ważącą 130 kg. Czasem publiczność przemyska zapełni salę teatralną, ale wtenczas, gdy popisuje się trupa niemiecka z nad modrego Dunaju, gdy na przedstawienia te spieszą licznie wojskowi.”

Cóż, opisana sytuacja miała miejsce w czasach teatralnej posuchy w naszym mieście. Towarzystwo dramatyczne, które później obrało sobie za patrona Aleksandra Fredrę miało powstać dopiero za kilka lat (w 1910 roku) wypełniając pustkę po towarzystwie dramatycznym, którego założycielem był min. Leopold Hauser. Powyżej zamieszczamy fotografię z „Nowości Illustrowanych”, które w numerze 50 z 14 grudnia 1912 roku odnotowały spektakl nowopowstałego towarzystwa teatralnego w Przemyślu.
Testament Mieczysława Pawlikowskiego
Do tematu teatru, poprzez jednego ze spadkobierców, odnosi w jakiś sposób zawartość testamentu zmarłego w grudniu 1903 roku – Mieczysława Pawlikowskiego z Medyki. W “Kurjerze Lwowskim” z 2 lutego 1904 roku czytamy, że w wyniku postanowień testamentu M. Pawlikowskiego, Jan Gwalbert Pawlikowski otrzymał Medykę i kamienicę we Lwowie (przy ul. Trzeciego Maja) gdzie mieści się biblioteka Pawlikowskich. Tadeusz Pawlikowski natomiast, znany wszystkim dyrektor teatru, otrzymał dobra Milno i kamienicę w Krakowie. “Córce p. Tadeusza Pawlikowskiego zapisał śp. Mieczysław Pawlikowski 200.000 k. w gotówce. Wdowa otrzymywać będzie dożywocie w kwocie 16.000 koron.”

Fragment testamentu Mieczysława Pawlikowskiego (Biblioteka Jagiellońska, BJ Rkp. 11099 IV)
Pogrzeb dyrektora krasiczyńskiego browaru
Początkiem lutego “Echo Przemyskie” oraz “Kurjer Lwowski” doniosły o pogrzebie brata posła sejmowego dra Leonarda Tarnawskiego – Stanisława Tarnawskiego, długoletniego dyrektora browaru w Krasiczynie.
“Zmarły – pisała lwoska gazeta – należał do obozu gorących a szczerych patryotów, udzielał się czynnie wszystkim towarzystwom patryotycznym,wspomagał je materyalnie, kochał lud, a jako dyrektor browaru, swą wiedzą i zdolnościami podniósł go i wyrobił mu obszerny rynek zbytu. To też przez wszystkich był ogólnie łubiany, otaczany czcią i poważaniem i wszyscy też, którzy wzięli udział w pogrzebie, rzewnym płaczem nad grobem dali wyraz swemu żalowi za zmarłym, a ci, co z powodu przeszkód nie mogli wziąć udziału, nadesłali do rąk rodziny wyrazy serdecznego współczucia.” (Wiek Nowy nr 787/1904 z 12 lutego 1904)

Browar w Krasiczynie (fragment pocztówki z 1910 r.)
Pogrzeb, zmarłego w wieku 46 lat, Stanisława Tarnawskiego, odbył się dnia 5 lutego w Krasiczynie. “Po żałobnem nabożeństwie w miejscowym kościele liczne duchowieństwo obu obrządków odprowadziło orszak pogrzebowy na miejsce odpoczynku. W pogrzebie wzięła udział gromadnie ludność miejscowa, obywatele okoliczni, mieszkańcy Przemyśla, oddział Sokołów i chór sokolski.” (Echo Przemyśla 12/1904 z 7 lutego 1904)
Niedługi czas po śmierci Tarnawskiego browar w Krasiczynie kupił od Sapiehów właściciel browaru w Okocimiu – Jan Albin Goetz / Jan Götz-Okocimski (1894-1931).
Stosunki w garnizonie przemyskim
W numerze 32 “Kurjera Lwowskiego” z 1 lutego 1904 roku napotykamy na pierwszej stronie notatkę dotyczącą sławnych już stosunków w garnizonie, który stacjonował w naszym mieście. Ze względu na powagę sprawy, przytaczamy Szanownym Naszym Czytelnikom, skan całej notatki, mając nadzieję, że przy czytaniu skorzystają z funkcji powiększenia obrazu.
Kronika kryminalna c.d.
Jak donosiło “Echo Przemyskie” (nr. 10 z 1904 roku) niejaka “ Wiktorya Cyran, akuszerka z Biecza, przybyła do Przemyśla poszukiwać swego męża Józefa, krawca, który zabrawszy jej ruchomość zbiegł z kochanka Katarzyną Borsa; gdy ich tu odszukała I przybyła do ich mieszkania przy ulicy Długiej, chwyciła Borsa kawał cegły i ugodziła Cyranową w twarz wybijając jej 4 zęby. Borsę aresztowano.”
”W niedzielę po południu – czytamy w innym miejscu – niejaka Dora Schild, żona magazyniera kolejowego, idąc ulicą Czarneckiego została w brutalny sposób zaatakowana przez pewnego kaprala od inżynierii wojskowej. “ (Echo Przemyskie nr 17/1904) Motywów nikczemnego czynu gazeta nie podaje. Kapral przyaresztowany “został odstawiony na główną wartę wojskową”.

OBRAZKI Z MIASTA: pozostałe posty