TWIERDZA PRZEMYŚL
Manewry X. korpusu przemyskiego
… czyli rzecz o żołnierzach, trenach i pionierach
W sztuce wojennej, jak wiadomo, wagę niepośrednią odgrywa szkolenie praktyczne rekruta. W armii austriackiej takie szkolenie odbywało się również w postaci manewrów; czy to lokalnych, czy też „cesarskich”. Takie lokalne manewry odbywał też przemyski X. korpus. Poza manewrami odbywały się też ćwiczenia oddziałów pomocniczych. Jak one wyglądały przybliżają nam dwa teksty z „Nowości Illustrowanych” jakie pojawiły się we wrześniu i październiku 1905 roku. A jako, że towarzyszył im materiał zdjęciowy, uznaliśmy za stosowne w całości je przedstawić naszym czytelnikom, aby nie tylko wiedza o cesarskich manewrach nie była im obca, ale również, aby posiedli wgląd w przemyskie manewry i szkolenia, które odbywały się w mniejszej nieco skali.
Manewry X. korpusu.
Sztuka wojenna wspiera się, jak w ogóle każda umiejętność na dwóch głównych podwalinach: teoryi i praktyce. Teoryę studyują żołnierze w zawodowej szkole wojskowej, gdzie pod kierunkiem wykształconych teoretyków wtajemniczają się w arkana sztuki wojennej na papierze i planach sytuacyjnych. Ważniejszą jednak bez porównania jest strona praktyczna, która najdosadniejszy wyraz znachodzi w manewrach. Istota manewrów polega na ćwiczeniach wojska w celu praktycznego obeznania dowódców i żołnierzy z działaniami wojennemi, oswajając nadto z trudami i niewygodami podczas marszu. Każde manewry są marszem przedsiębranym z należytymi ostrożnościami wojskowymi, a kończą się udanym, czyli t. zw.: „markowanym atakiem”. Z biegiem czasu i udoskonaleniem się sztuki wojennej zostały wprowadzone do manewrów przeróżne ulepszenia i postępowe urządzenia, jak polna służba telegraficzna i telefoniczna, balony do rekognoskowania ruchów nieprzyjaciel i t. p., wprowadzono również w grę całe armie pomocnicze, jak furażerów, służbę sanitarną etc.
Manewry austryackie słyną w całej Europie swoją precyzyą i sprawnością. Odbywają się one w kilku różnych okolicach monarchii, tak, że każdy prawie korpus odbywa manewry dla siebie. Ponadto odbywają się rok rocznie wielkie manewry, w których bierze udział kilka garnizonów, t. zw, „manewry cesarskie„, a na które zazwyczaj i cesarz przybywa.
Manewry korpusu przemyskiego odbyły się tego roku w dniach od 30 sierpnia do 7 września w okolicy między Leżajskiem a Rzeszowem. (…) Zastosowano przy nich wszystko, co tylko można było zastosować, a więc i telegraf polny i balony, rowery i automobile, słowem wszystko. na co się umysł ludzki w ostatnich czasach wysilił, a co może się okazać potrzebnem przy ewentualnej przyszłej wojnie.
Ilustracye nasze, jakie podajemy w dzisiejszym numerze, przedstawiają szereg scen z manewrów korpusu przemyskiego. Widzimy tam więc kompanię w pełnym rynsztunku przed odejściem na manewry, grupę oficerów, pełniących służbę obozową podczas manewrów, przejazd oficerów promem przez San, spotkanie się dwóch nieprzyjacielskich kompanii i atak na wzgórze, transport chorych oficerów, zasłabłych podczas ćwiczeń. Dwa zdjęcia zasługują na szczególną uwagę. a mianowicie: fotografia, przedstawiająca oficerów austryackich, którzy spotkali się na granicy rosyjskiej z posterunkiem rosyjskim i piękny, sielankowy obrazek z życia wojskowego, uderzający naturalną prostotą i swobodą: zabawę żołnierzy podczas manewrów.
Jak wiadomo, żołnierze, którzy wysłużyli już 3 lata, po manewrach odchodzą do domów. Kiedy się więc manewry kończą, radość ich z tego powodu niema granic. Wszyscy cieszą się, śpiewają i z utęsknieniem liczą nie dni, ale godziny nawet, które ich dzielą od dnia powrotu na łono rodziny. Ilustracya nasza przedstawia jedną z takich sielankowych scen. Dzień przed ukończeniem ćwiczeń zebrali się ci, którzy już kończą służb wojskową, na łące i przy wybornej własnej muzyce, złożonej jeno ze skrzypiec, trąbki i klarnetu, tańczą ochoczo, bo to już niezadługo przyjdzie dzień, kiedy wojsko opuszczą.
O nieco innej niż poprzednia sytuacji pisze gazeta w kolejnym swoim numerze. Padają tu przy tym dwa pojęcia, które choć znane dzisiejszemu czytelnikowi, wówczas miały zupełnie inne znaczenia. Otóż pionierzy, to raczej saperzy, a tren z Kochanowskim nie wiele ma wspólnego ale bliżej mu do „taboru” czyli po prostu do jednostki zaopatrzeniowej, która równie jak saperzy odpowiedzialne w boju ma zadania.
Ćwiecznia pionierów i trenu korpusu przemyskiego.
Wartość armii zależy w głównej części od sprawności nie tylko prostych żołnierzy, ale i korpusu oficerskiego. Aby jedni i drudzy mogli jak najlepiej odpowiedzieć swemu zadaniu, urządza się co roku manewry pojedynczych korpusów i wielkie manewry cesarskie, a oprócz tego co czas pewien ćwiczenia pewnych oddziałów. Celem tych ćwiczeń jest należyte wykształcenie żołnierzy i oficerów. Ćwiczenia te bowiem urządzane są zupełnie w ten sposób, jakby się odbywały w czasie wojny. Chodzi więc w nich przedewszystkim o szybkie orientowanie się oficerów w sytuacji i o szybkość, z jaką żołnierze wykonują ich rozkazy.
Dnia 27 zm. Urządzono takie ćwiczenia wojenne w Krasiczynie. Wziął w nich udział 11 batalion pionierów i 10 dywizya trenu*. Ćwiczenia odbywały się nad Sanem, głównym zaś ich punktem było ustawienie przez pionierów mostu na Sanie, aby umożliwić przejazd trenowi. Ustawienie mostu było świetnym dowodem, że pionierzy przemyscy są doskonale wyćwiczeni, oraz rękojmią, że i w czasie ewentualnej wojny odpowiedzieliby godnie swemu zadaniu. Most bowiem stanął w przeciągu pół godziny i był zupełnie gotowy do użytku. Po przejeździe trenu most rozebrano w przeciągu 20 minut. Rzeczywiście szybkość to zdumiewająca.
Ćwiczenia te odbyły się zupełnie na sposób wojenny. W polu rozbito obóz, żywność gotowano w kuchni polowej tak dla żołnierzy, jak i dla oficerów. W uzupełnieniu artykułu podajemy (…) illustracye, przedstawiające ogólny widok obozu podczas ćwiczeń, oraz sztab oficerski podczas odpoczynku.
* Czym jest wspomniany „tren” wyjaśniła nieco dokładniej ta sama gazeta w 1911 roku. To pociąg lub tabor, „który ma za zadanie dowozić prowianty, amunicję i w ogóle materiały, niezbędne do powodzenia wojny. (…) Każdy korpus wojska austriackiego rozporządza jedną dywizyą pociągów, stanowiącą właściwe tylko rodzaj kadry, którą uzupełnia się w razie potrzeby rezerwistami i końmi wojskowemi (…). Raz w roku po zakończeniu manewrów korpusowych, odbywają i pociągi swe osobne ćwiczenia, do których powołuje się żołnierzy ze wszystkich gatunków broni, mających potem prowadzić pociągi przy swych oddziałach. Ćwiczenia te odbywają się pod kierunkiem oficerów czynnych, a trwają około dwu tygodni.”
Od jakiegoś czasu Przemyskie Historie.pl starają się przybliżać mieszkańcom Przemyśla historię ich pięknego miasta. Jeśli choć trochę podoba Ci się to co robimy – POLUB NAS na Facebooku
TWIERDZA PRZEMYŚL: pozostałe posty